‐ Ehhh… Jednak i tak lepiej będzie jeżeli się pokazalbyś im ‐ Powoli odchodzi w stronę najemników. Jednak nadal mówi do smoka ostatnie zdanie. ‐ Jednak jeżeli nie chcesz, to nie ma problemu, byś powrócił do miecza
Od razu, gdy dochodzi tam, to zaczyna mówić… ‐ Więc decyzja zapadła… Możecie wziąć jedną szesnastą skarbu… Jednak nie możecie ruszać naczyń, rubinów… Ani broni.
‐ Wiedziałem, że będą z tym problemy… Może powiem tyle… Lepiej by było, gdyby on pojawił się tutaj osobiście… Bo nie mam pojęcia, ile to dokładnie ma być
‐ Ja Smoka to chcę widzieć tylko martwego, z toporzyskiem między ślepiami. ‐ odpowiedział Krasnal. Takie oświadczenie na górze pełnej Smoków zbyt mądre nie było.
‐ Nie jest to zbyt mądre stwierdzenie… I to nie tylko przez miejsce, w którym jesteśmy… Dochodzi do tego jeszcze fakt, że jeżeli do czegoś by doszło… To wasz smoczy przyjaciel mógłby wam nie pomóc… A nawet wręcz przeciwnie… Mógłby stanąć w tej walce po stronie smoków
Oboje wyciągnęli broń i spojrzeli an Smoczego Człowieka. Ten również chwycił za miecz, ale nie wyciągnął go. Zamiast tego wskazał na Ciebie i wypowiedział jedno, ale za to proste i dosadne, słowo:
‐ Kłamca.
‐ Jeżeli myślisz, że kłamię, to się mylisz… Taka zasada… Zarówno elfy, jak i wy… Smoczy ludzie nie mogą skrzywdzić smoka… Więc nawet, jeżeli byś tylko bezczynnie się temu przypatrywał, to oznaczałoby, że jesteś po stronie smoków.
‐ Nigdy nie słyszałem o takiej zasadzie. ‐ odparł butnie.
‐ Ej, ej, ej, ej… ‐ przerwał mu człowiek. ‐ Elfy i Smoczy Ludzie nie mogą zabić Smoka, tak?
‐ A Smoczy Ludzie mogą zabijać Elfy, nie? ‐ dokończył Krasnolud.
‐ Normalnie… Pewnie tak… Jednak nie w tym przypadku… Nie jestem zwyczajnym elfem… Jestem jednym z Dragoonów ‐ Po tych słowach od razu przywdziewa “smoczą” zbroję