Góry Hiryu
-
Yorren “Młodszy” Kope
Nie żal mu było posiłku, jednakże zwrócił się do dowódcy. Zaczął szeptem.
- Jakie rozkazy? -
Machnął ręką, aby Cię uciszyć. Najwyraźniej wolał najpierw obserwować wszystkich, aby później podjąć decyzję. Nie było Wam to jednak dane, bo towarzyszący Wam Zbrojny przez przypadek stanął na obluzowanym głazie, przez który zsunął się na dół, co od razu wywołało reakcję Drakonidów, chwytających za broń.
-
Yorren “Młodszy” Kope
- No, to już wiemy, dlaczego my jesteśmy Rycerzami, a on jest Zbrojnym.
Dobył swojej broni i przygotował się do walki, jeżeli towarzyszący mu dowódca tak zarządził. A raczej, patrząc na obecną sytuację, do tego właśnie dojdzie. -
Tamci chwycili za broń, a Wy, bądź co bądź, musieliście stanąć w obronie pechowego kompana, więc tak, pora przygotować się do konfrontacji.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Spróbował się zsunąć na dół, by pomóc Zbrojnemu, szybko przygotowując do walki swój miecz. -
Znalazłeś się na dole w samą porę, aby zewrzeć szyk z resztą i przygotować się do ataku Drakonidów. Niezbyt przemyślanego, składnego czy sprytnego, ale brutalna siła prawie wystarczyła. Prawie, bo w walce z Wami to jednak za mało.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Oczywiście, że było to za mało! Nie byli szeregowcami w ludzkim wojsku, ale Zakonem Śmierci. I to właśnie było ich przewagą. Pierwsze uderzenia Drakonida, który go zaatakował spróbował odbijać, by rozeznać się, jak silnym jest jego przeciwnik. Dopiero potem przeszedł do serii cięć i pchnięć, próbując wykoszystać nie tyle co siłę, co zwinność, którą, jak liczył, przewyższa w wystarczającym stopniu Drakonida. -
Uzbrojony w dwuręczny topór Drakonid był silny na tyle, że mógłby nim rozpłatać twoja zbroję czy hełm jednym lub kilkoma ciosami, więc jeśli nie uda ci się zrobić uniku, to tylko raz. I dlatego też nie zaleca ci się parowania czy odbijania tak mocarnych ciosów, uniki sprawdzą się lepiej. Na szczęście stwór radził sobie gorzej w obronie i udało ci się go trafić kilka razy, ale żywotna miejsca miał skryte elementami pancerzy, zaś te nie tak ważne pokrywała i tak gruba łuska, dająca sporą ochronę i bez pancerzy.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Dlatego też skupił się na dalszych unikach, by zmęczyć przeciwnika. Ograniczył też przeprowadzanie kontr, by samemu się nie zmęczyć. Zdecydował się na to, by przeprowadzać uderzenia tylko wtedy, kiedy miał pewność, że zaszkodzi przeciwnikowi. -
- Wiem, jak to zabrzmi, ale postarajcie się ich nie zabijać, a przynajmniej jeszcze nie! - polecił wam dowódca, a rozkaz był na tyle zaskakujący, że nieomal jeden z ciosów Drakonida dosięgnął celu, czyli twojej głowy. W porę jednak się uchyliłeś, tak jak wcześniej. Twój plan jednak mimo wszystko się sprawdzał, bo udało ci się zmęczyć twojego oponenta, podobnie jak wszystkich innych, z którymi walczyli Rycerze i Zbrojni Śmierci.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Parował więc dalej ataki, od czasu do czasu próbując zadać cios, lecz tym razem z pięści w opancerzonej rękawicy, zamiast z miecza. Mieli przeżyć? Proszę bardzo. Lecz trochę obici zapewne będą. -
Ten post został usunięty!
-
Ogłuszenie Drakonida to bardziej niż ciężkie zadanie, ale nie niewykonalne, więc w końcu ci się udało. Reszta też sobie poradziła i po jakimś czasie walka dobiegła końca. Zapisze się ona w historii waszej organizacji, bo choć zdarzały się już starcia, w których Rycerze Śmierci wygrali bez strat, to te jest na pewno jedynym, gdzie wygrali bez przelewania krwi, w końcu nawet jeśli całe miasto się poddało, to i tak trzeba było kogoś zabić, dla zasady.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Wykonał kilka cięższych oddechów, po czym zwrócił się w stronę dowódcy.
-- Mam nadzieję, że wyciągniemy z nich przydatne informacje. Chyba, że coś innego zaplanowałeś? -
- Na początek ich przesłuchamy, tak. - przyznał tamten. - Idź po resztę, niech przeniosą obóz tutaj. Będzie łatwiej przenieść cały nasz ekwipunek w to jedno miejsce niż zanieść tam te stwory.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Kiwnął głową, zgadzając się, a następnie ruszył po innych w celu przeniesienia obozu. To będzie zabawne doświadczenie. -
Nie zajęło wam to wiele czasu, a gdy już wróciliście, część Drakonidów odzyskała przytomność i zaczęła się wam odgrażać i kłapać groźnie paszczami, ale wycelowana w nich broń skutecznie trzymała ich w miejscu. Szczęśliwie, żaden nie potrafił zionąć ogniem lub czekał z tym na dobry moment. Tymczasem wasz dowódca, widocznie nie obawiając się tej ewentualności, jak gdyby nigdy nic rozmawiał z jednym z jeńców.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Jeżeli którykolwiek z nich posiadał taką zdolność, to mógł ją stracić, wraz ze swoim życiem. Lepiej, by te przerośnięte jaszczurki nie kombinowały. Sam nie mając jednak niczego lepszego do roboty, skupił się na obserwacji jeńców. Lepiej wiedzieć że kombinują wcześniej, niż później. -
Jeśli kombinowali, to zbyt wolno, żeby coś wymyślić lub wdrożyć plan w życie o czasie, bo nim do tego doszło, herszt ich bandy i wasz dowódca najwidoczniej dobili targu, bo jeńców uwolniono i nawet oddano im broń, choć obie strony wciąż mierzyły się groźnymi lub w najlepszym wypadku nieufnymi spojrzeniami. Nie licząc kilku, którzy zostali na warcie, pilnując obozowiska i nowych kompanów, dowódca wezwał was do siebie, aby omówić to, co właśnie zaszło.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Rycerz Śmierci zbliżył się do dowódcy, a chociaż ręce go świeżbiły do wykorzystania oręża, postanowił się grzecznie słuchać i być lojalnym jak nie ideałom śmierci, to pozycji dowódcy. Kto wie, może pod koniec i tak ich uśmiercą za problemy, jakie spowodowali?