Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Najpierw trzeba by zrobić coś z tym wężem, bo dalej już się nie wyplączesz.
Przygotował swoją broń i starał się wycelować w głowę węża.
Wycelowałeś, a stwór bardziej skupił się na nowych agresorach niż na przyszłym posiłku.
///Nawet stalowa czaszka i twarda skóra nie uchronią przed ciosem, wstrząs mózgu się pojawi tak czy siak u węża./// Z pełnym impetem uderzył węża w głowę swoją magiczną bronią.
//A czy ja coś sugerowałem? ._.// Stwór na pewno nadal jest żywy, ale oszołomiony. Mimo to wypuścił Cię.
Odskoczył od niego. ‐Teraz wystarczy dobić. ///Myślałeś o tym dzisiaj, o godz. 11:23.
Tym zajęli się Twoi towarzysze. Smoczy Człowiek przerzucił węża na plecy, a Krasnoludy zaszlachtowały go toporami.
///Ha! Nie zaprzeczyłeś! Odpoczął.
//Zaprzeczam.// Odpocząłeś.
‐Coś ciekawego znaleźliście?
Krasnolud splunął. ‐ Nic. Mroźne zadupie. ‐ Aż dziw, że niektórzy wybierają się tu w celach handlowych. ‐ dodał drugi.
Kiwnął głową. Następnie łyknął trochę swojego trunku. ‐Warto wrócić do swoich.
‐ Sam wrócą. ‐ mruknął Smoczy Człowiek, a po chwili rzeczywiście zauważyliście pozostałych z wierzchowcami i zapasami zmierzających w Waszym kierunku.
Oczekiwał, aż się zbliżą.
Zbliżyli się.
‐I jak? Ruszamy dalej?
‐ Nie. Rozbijemy tu obóz. Tutaj noc zapada szybko. Bardzo szybko.
‐Mamy dostęp do wody. Jakie wyznaczacie pierwsze warty?
‐ Dziś proponuję na ochotnika. Ale o tym jak rozbijemy obóz.
Kiwnął głową na znak zgody.