Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Obudzić się rano należy.
I obudziłeś się.
Czeka na swoich pracowników.
W końcu przyszli.
‐Jeden z was proszony do mnie.
Jeden z nich przyszedł.
‐Zamknij za sobą drzwi. Drugi idzie na wartę przed drzwiami.
Drugi wyszedł, a pierwszy zamknął drzwi. ‐ Chodzi o zapłatę? ‐ domyślił się.
W pamięci starannie przypomniał sobie zaklęcie elektryczności, które zabija od razu. ‐Tak.
Nie miał zamiaru podejść, ale czekał, aż pokażesz monety.
‐No więc, jakby to przekazać w sposób rozumny dla ciebie… W tym momencie skierował w niego swoją laskę. ‐Avaß ///To było to zaklęcie, tak jakby co///
//Niemieckie podwójne “s”? Szkop.// I piorun rąbnął w strażnika. Pewnie był martwy zanim dotknął podłogi.
///Losowe litery na klawiaturze angielskiej Wyszedł z biura, poszedł do następnego strażnika. Przywitał go zaklęciem: ‐Avaß
//Uczę się tyle lat niemieckiego, że jestem w stanie odróżnić takie bajeranckie “s” od “o” lub “u” z kropeczkami.// I ten też zaliczył zgon, a przy okazji stoczył się po schodach.
Zaciągnął oba ciała do podziemi, pod wieżą.
Zaciągnięte.
Zostawił je tam.
Zostawiłeś je.
Wrócił na górę.
Wróciłeś w epickim stylu, jak przystało na Maga.