Wieża Sniewas
-
-
-
-
Kuba1001
I ruszyłeś, w połowie drogi zatrzymałeś się na widok sporej grupy chłopów. Wszyscy mieli pochodnie, widły, siekiery, noże, młoty, tasaki, grabie, szpadle i inną broń, niektórzy nawet posiadali łuki. Widać, że im udało się przeżyć Twój magiczny atak i chyba dość szybko domyślili się, kto za nim stoi. Raczej nie trzeba mówić, co się z Tobą stanie, gdy Cię złapią, nieprawdaż?
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Przeczytałem, że skierował się w dół schodów, a tak naprawdę tego “się” nigdzie nie było. Dobra, moja wina.//
Chłopi otoczyli wieżę kordonem, ale nie zaczęli szturmu. Jeszcze. Jeden, już z włosami przeprószonymi siwizną i bliznami na twarzy, wystąpił przed szereg.
‐ Wyłaź, psi synu! ‐ krzyknął pod Twoim adresem.