Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Po tym wyjaśnieniu rozeszli się na swoje miejsca.
Rozsiadł się wygodnie. Następnie zabrał się za studiowanie księgi ognia.
Czytałeś sobie.
Jakieś zaklęcia? Żeby powstał płomień na ręce… wtedy wystarczy przyłożyć go do gardła…
Było takie zaklęcie, według księgi, jedne z łatwiejszych.
Świetnie. Jak brzmiało?
Slikki Krótko i na temat.
‐Slikki.
I w Twojej prawicy pojawił się mały płomień.
Jak go zgasić? Wystarczy go “zgnieść”?
Można i tak, choć opcją podaną w książce jest ponowne wypowiedzenie zaklęcia.
I płomień zgasł.
Rozsiadł się w fotelu. Spróbował się zdrzemnąć.
Zasnąłeś. Obudziło Cię pukanie.
‐Tak?
W drzwiach stał jeden ze strażników. ‐ Ten… Wieczór jest, a noc niedługo. My już chcieliśmy spadać do domów. Trza by przed zmrokiem zdążyć i jeszcze coś w gospodarstwie zrobić.
‐Dobrze. Dobrze… jutro z rana 5 tysięcy otrzymacie. Bo dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło.
Kiwnął głową i opuścił pokój. Po chwili szedł już w kierunku wsi razem ze swym towarzyszem.
Rozsiadł się w fotelu. ‐Slikki.