Nie działo się nic poza powarkiwaniem stwora. I wtedy usłyszałeś pukanie.
‐ Trzymaj tego bydlaka!
‐ Wyrywa się sku*wysyn!
‐ Jak spieprzy to Nosgoth zaprosi nas na kolację. Jako dania! Trzymaj gnoja, a ja jeszcze raz zapukam.
Takie głosy słyszałeś zza drzwi, gdy ktoś zapukał drugi raz.
Stały tam dwa Wampiry, które jako tako kojarzyłeś z lochów. Jeden z nich trzymał na smyczy sporego burgunda, a za nim kolejne. Nieco dalej stała grupka ludzi.
‐ Materiały dopiero co doszły. Bierzesz wszystko na raz czy seriami? ‐ zapytał Wampir niespokojnie patrząc na Burgunda.
Westchnął.
‐ Czy prosiłbym o zbyt wiele, gdybym zażyczyłbym sobie uśpione osobniki? Te paskudztwa nie są zbyt spokojne podczas operacji. Burgundy zresztą też nie.
‐ Mamy, ale nie wiemy do czego to coś jest zdolne. ‐ powiedział Wampir i w odpowiedzi na drugie pytanie wraz z towarzyszem wniósł oba Burgundy, a potem ludzi.
Silny i sprawy Burgund, mający jedną trzecią życia za sobą. Człowiek był zdrowy i silny, wyglądał na chłopa.
Drugi Burgund był dość młody, ale nadal zabójczy. Natomiast kolejnym przedstawicielem rasy ludzkiej była dość delikatna kobieta.
Cieszyła go możliwość wypróbowania zabiegu na różnego typu okazach, choć z drugiej strony nie chciał przekazywać Nosgothowi, że któremuś z obiektów wybuchły tętnice.
‐ Zajmie mi to trochę. Spróbujcie mi nie przeszkadzać przez jakieś dwie godziny.