Chata Hobbita i ziemie jej przyległe
-
-
-
Kuba1001
Hobbit dobrał się do resztek posiłku, popił piwem i popuścił pasa w spodniach. Po chwili chwycił za sakiewkę, wyjął z niej nieco tytoniu, nabił nim fajkę i zapalił ją. Ćmiąc powoli, puszczał kółka z dymu i zaczął swoją opowieść:
‐ Dawno, dawno temu, gdy Cesarstwo było potęgą, Demonów i Paktu Trzech nie było, a Wampiry dogorywały po kampanii Orków z Klanu Szmaragdowej Klingi i Paladynów, te tereny otrzymali Hobbici jako lenno od Cesarza. Żyło nam się tu dobrze: Drewna na domy i młyny było pod dostatkiem, ziemie były żyzne, pola obfite, a miód i piwo lało się strumieniami. Było dobrze. Ba, było wspaniale! Aż nadeszły mroczne czasy. ‐ wypowiedział i zamilkł. Zapewne po to, byś przyswoił sobie wszystko, ale jako doświadczony gawędziarz, chciał w ten sposób zbudować napięcie, co całkiem nieźle mu wyszło. -
-
Kuba1001
Skinął nieznacznie głową, zaciągnął się fajką i znów wypuścił kółko z dymu. Następnie wziął głębszy wdech i kontynuował:
‐ Nasi robotnicy odkryli coś na północy, w sumie nie do końca wiadomo co. Opisywali to jako wielką skrzynię z metalu, w środku której coś było. Niejaki Grodo, z natury ciekawski i chciwy Niziołek, zakradł się tam w nocy i zabrał skrzynię, a później uciekł z nią z naszego Księstwa. Nie byłoby to niezwykłe, gdyby nagle nie sprowadził ze sobą czterech konnych rycerzy i zastępów potworów, które w połowie były ludźmi, a w połowie zwierzętami. On sam też się zmienił. Zła Magia przepełniła go do reszty. Chciał stworzyć swoje własne państwo, pewnie by mu się udało, bo wybił setki naszych cywilów i skromne ilości wojska. Wtedy nasz Książę zebrał nas w jednym miejscu, na jakiejś otwartej równinie. Nagle z czterech stron świata zaczęli nadchodzić czterej rycerze, każdy z zastępem swoich wojsk. Sądziliśmy, że to będzie koniec. I państwa, i rasy. Ale nie był. -
-
Kuba1001
‐Nagle zjawili się Paladyni i Magowie z Gildii. Nie mam pojęcia jak i skąd. Ważne, że się zjawili. Wycinali sobie drogę przez szeregi potworów i odpędzili Magią Światła czterech jeźdźców. Natomiast tego zdradzieckiego Hobbita zabili bez problemu, a po jego śmierci te potwory również zniknęły. Właśnie w tym miejscy nasz Książę kazał wznieść wielką warownię, która stoi do dziś.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Renifer2049
Zaczął mówić do Hobbita pytającego akurat o bronie ofensywne:
‐ Na przykład trebusze. Wyobrażacie sobie panowie, co to za machiny!? ‐ wziął łyk piwa.
Dodał jeszcze:
‐ Trebusze mają też wiele zastosowań np. w obleganiu miast. Nie służą tylko do bezmyślnego walenia kamieniami i niszczenia wszystkiego co się da. Jak się na przykład oblega takim czymś miasto, to można bombardować je choćby chorymi zwierzętami ‐ w ten sposób doprowadzić do epidemii w mieście ‐ i takie miasto szybciej się podda. Ale to brutalne… I nie wiem sam czy by wypaliło, arcybarbarzyński sposób, nieprawdaż? Poza tym istnieje pewien rodzaj magii. Jak to ona się nazywała… ‐ podrapał się po głowie, na magii zbytnio się nie znał, więc istotnie mógł mieć problemy z zidentyfikowaniem różnych jej rodzajów. ‐ Ano tak, magia leczenia ‐ przypomniał sobie. ‐ Jeśli taki mag leczenia jest w mieście, to cały plan oblegających zostanie uniemożliwiony.
-
-
-
-