Głazogarby
-
Ogr Cię nie zauważył, wciąż spał, jak na świetnego wartownika przystało, a tamci w środku zajęci byli swoimi sprawami, więc również Cię nie zauważyli.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Obserwował go przez chwilę, sprawdzając wielkość jego nozdrzy. Czy jego pociski mogłyby się dostać do środka jego uszu i nosa? A może chrapał, przez co miał otwarte usta? -
Wszystkie opcje były możliwe, ale to chyba też dobry moment, aby przypomnieć sobie, że niekoniecznie masz za zadanie ich wszystkich wybić.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
O, w sumie racja. Spróbował odzyskać energię magiczną z szarańczy, po czym ruszył do jaskini. Jeżeli wartownik będzie spał nadal, to po prostu go wyminął. -
Udało Ci się się, a minęło kilka dobrych minut, gdy reszta mieszkańców jaskini Cię zauważyła. Nie zaatakowali od razu, zamiast tego wpatrywali się w Ciebie głupkowato. Nie tylko dlatego, że sami z siebie byli głupi, ale pewnie nikt nigdy nie zapuścił się do ich kryjówki z własnej, nieprzymuszonej woli.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
- Witam - odpowiedział, całkiem spokojnie. - Pominęliście mnie przy braniu jeńców, także przyszedłem sam. Gdzie mam usiąść? -
- Co to ma kurwa być? - zapytał tylko jeden z Ogrów, który jako pierwszy wyrwał się z osłupienia, choć nie całkowicie. Gdyby miało to miejsce, to właśnie zamiast pytania w Twoim kierunku leciałaby jego maczuga.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
- No, zgubiliście mnie podczas liczenia, to się zgłosiłem. Gdzie mam usiąść? -
Ogr wciąż nie rozumiał i chyba nie miał zamiaru, więc postanowił wskazać Ci kierunek, ale zrobił to niezbyt kulturalnie, bo biorąc lekki zamach maczugą w Twoim kierunku. Lekki, ze względu na to, że znajdowaliście się w jaskini, ale i tak bardzo groźny.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Odskoczył przed tym do tyłu, po czym przekrzywił głowę.
- Dobrze, a broń gdzie mam zdać? Bo nie chcę, żebyście uznali, że pomimo mojego spóźnialstwa próbuję być chamem dla waszej gościnności. -
- Patrzta no, chopy! - powiedział zdziwiony i nieco zirytowany Ogr do swoich kompanów, którzy stali w pobliżu, wszyscy z bronią w rękach, choć ich niewielka inteligencja pozwalała im zrozumieć, że gdy zaatakują tak mały cel, jak Ty, w większej liczbie, będą tylko niepotrzebnie wchodzić sobie w paradę. Dlatego czekali, a Ogr kontynuował: - Sam się nam pod maczugie pcha, no nie wytrzymie! - dodał i znów wykonał zamach swoją bronią, tym razem nieco mocniejszy, choć wciąż w poziomie, atak w pionie uniemożliwiało mu sklepienie jaskini.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Ponownie odskoczył do tyłu, po czym użył magii, by wściekle zaatakować głowę Ogra. MIał wiele kart w rękawie, jednakże zdecydował się na dosyć brutalną metodę postępowania. Ponownie stworzył coś na wzór szarańczy, jednakże tutaj skupił się na odrywaniu części twarzy Ogra, zamiast jego natychmiastowego uśmiercenia.
- Chcę być twoim jeńcem, słyszysz mnie? - odpowiedział, ściskając zęby. - Jeżeli ty mnie nie pojmiesz, to zrobi to ktoś inny po twojej śmierci. -
Nie odpowiedział, za bardzo zajęły był bólem i próbami zabicia magicznych owadów. W końcu sam chyba się zabił, bo szarańcza jeszcze nie dobiła się do kości, a on padł jak długi trupem, a pozostali patrzyli na Ciebie z mieszaniną strachu, zdziwienia i podziwu.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Po jego śmierci odwołał magiczną szarańczę i wziął kilka głębszych oddechów kilka razy.
- No, to może jeszcze raz omówimy sprawę tego, że będę tutaj z wami siedział, jako jeniec? Czy ktoś jest sprzeciw? -
- Ale jak to, że jeniec? - zapytał jeden z Ogrów, drapiąc się mięsistym paluchem po głowie.
- E, chłopy, ja wiem! - odkrzyknął inny. - A widzicie tę jego fikuśną zbroję? Tamten, co go banda Oguna zabiła, miał chyba podobną, nie?
- O chuj. - skomentował pierwszy z Ogrów. - Panie plugawy rycerzu, my się bić nie chcemy, to nie my zżarliśmy tamtego poprzedniego, a ten, co go zabiłeś, to i tak debil był, my się mścić nie będziemy. -
Tennover “Prasar” Flamereaper
- No i fajnie, będę mógł złożyć w nim jaja! - zaśmiał się ze swojego żartu, chociaż jego śmiech przypominał bardziej śmiech szaleńca, niż człowieka, który opowiedział dobry żart. - No ale dobrze, przejdźmy do interesu. Kto to taki ten Ogun, ten który zabił mojego brata? I gdzie smakosz mięsa mojego brata się znajduje? -
- Ogun to najwieknszy i najtfardszy ze wszystkich Ogrów w Głazogarbach. Mówi siem, że napierdala Stalaków odkąd siem tu tylko pojawili. Ma swojom bandę, ale oni to debile som, nie to co my. - odparł, dumnie prężąc pierś. - A on wszystkim nam życie uprzykrza. Jak siem go pozbędziesz, plugafy rycerzu, to my siem odwedzięczym.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
- Bardzo dobrze, czyli Ogun ma nad sobą wyrok śmierci - rzucił. - No to wyruszam, bo może być zabawnie.
Odwrócił się i skierował do wyjścia, jednakże nagle podniósł palec wskazujący do góry i odwrócił się na pięcie.
- Ach, bym zapomniał. Mogę prosić o waszych jeńców? W końcu idę zabić Oguna, co jest dla was dobre. Możecie więc mi raczej ich podarować, bym i ja miał coś do jedzenia, prawda? -
- Ty? - zapytał zdziwiony Ogr. -
- Wszystkich? - dodał drugi, którego bardziej zdziwiły nie Twoje nawyki żywieniowe, ale fakt, że coś tak małego jest w stanie tak wiele zjeść. -
Tennover “Prasar” Flamereaper
- Jestem smakoszem - stwierdził. - Gustuję w różnych mięsach. Próbowaliście kiedyś Naga w sosie własnym? O! Lub Minotaura w grubym cieście? Muszę wam kiedyś podać kilka przepisów, z pewnością wam zasmakują… ale tak, wszystkich. Chyba nie mamy jakiegoś problemu z tym, prawda przyjaciele? Bo ja idę zabić Oguna, to lepiej byłoby, żebym był w pełni sił, praaaawda? - zapytał, ironicznie przeciągając ostatnie słowo, zanim ponownie wybuchnął swoim z lekka sadystycznym, a głównie pscyhopatycznym śmiechem. Chwilę później znowu stał się poważny. - Wszystkich. Żywych.