‐Dobra, najważniejsze jest wejście. Wjeżdżamy na pełnej ku*wie, zabijamy, plądrujemy i na koniec palimy wraz z przyozdabianiem okolicy na nasz sposób, zrozumiano?‐ Rzekł śmiejąc się nieco chaotycznie, przygotował już swój topór do walki.
Kolejny, mrożący krew w żyłach, przerażający ryk potwierdził, że również są gotowi.
‐ Karawana! ‐ krzyknął nagle Thrall pokazując na długi orszak widoczny na horyzoncie.
Najwidoczniej nawet nie próbowali uciekać. Może dlatego, że akurat życia nie mieli do stracenia.
Trzy zakryte wozy ciągnęły szkielety koni, a prowadziły ich ludzkie Szkielety. Ciekawie trafiłeś.
Problem był taki, że oni wpadli na to samo, ale chcieli rozwiązać to w zgoła odmienny sposób. Jak? Zwyczajnie rzucili się na dwójkę najbliższych Nadludzi.
‐A to śmieci, wyrżnąć wszystkich! Używać obuchów!‐ Rzekł, po czym wyjął zamiast topora swój korbacz czy co tam wcześniej wybrał i zszedł ze swojego ogara by wyciągnąć tarczę i rzucić się na kilka szkieletów atakując ich.
Szkielety miały jednoręczne topory i były tylko trzy, więc raczej nie będziesz miał problemów z zabiciem ich.
Choć zabić nie jest chyba dobrym określeniem…
Szkielety to niezbyt wytrawni przeciwnicy, zwłaszcza dla Ciebie. Szanse wyrównają się, gdy jest ich więcej lub mają liczne wsparcie w postaci wytrzymalszych i lepiej uzbrojonych Nieumarłych.
Nie uratuje ich nawet przewaga liczebna, tutaj liczy się jakość,a tej nigdy nie dorównają.
‐Po głowach ich napi**dalać, no!‐ Wrzasnął do swoich, po czym samemu starał uderzać się właśnie w te miejsce zarówno szkielety jak i nieumarłych.
Jechaliście tak kilka minut, aż jeden z Nadludzi wskazał an trzy sylwetki na pustyni.
‐ Szefie. ‐ zaczął. ‐ Mamy problem.
W Waszym kierunku kroczył Wampir obładowany bronią białą oraz lewitujące po jego bokach Upiory.