Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Więc wystrzelili, piechota skryła się za tarczami, ale chyba nie w całości, bo do Twoich uszu dobiegły pierwsze krzyki rannych i umierających.
Bardziej ucieszyły go krzyki rannych, teraz wróg będzie musiał się nimi opiekować lub zostawić ich na śmierć. ‐Naciągnąć! Wycelować! Puścić! Tym razem dał im wolną rękę z celowaniem.
Przeciwnik nie był bandą nowicjuszy, więc teraz zablokowali już każdy pocisk.
Czekał, nie mogli w nieskończoność stać.
Jednak właśnie to robią, jakby Wam na złość.
Czekał dalej, spojrzał też na flanki i na las czy nie próbowali ich obejść.
Nie widzisz, żeby tak było. Równie dobrze mogą czekać na posiłki, albo coś.
Jakoś nie chciało mu się wychodzić z ciepłego miejsca w którym mają taktyczną przewagę. Czekał.
A oni podobnie.
//Mam po raz enty pisać “czekał.”? ;‐;//
//Możesz wymyślić coś bardziej kreatywnego. Ale mogę przesunąć akcję do przodu.//
//Lepiej przesuń do przodu, ja nie mogę jakoś nic wymyślić , a Hejter czeka.//
Następnego dnia pojawili się kolejni najemnicy, a ich liczba sięgała ponad pół tysiąca. No i mieli dwie małe katapulty.