Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wszedł do dworku rozglądając się za właścicielem
Trafiłeś do obszernego przedpokoju, z marmurową posadzką i wieloma służącymi kręcącymi się w każdą z możliwych stron.
Zagadnął jednego ze służących przywołując sztuczny uśmiech‐ pszepraszam że przeszkadzam w pracy, ale gdzie jest twój pan?‐
Młoda dziewczyna chwilę Ci się przyglądała i wreszcie spytała: ‐ Aaa, więc Ty w sprawie ogłoszenia?
‐tak dlatego szukam właściciela‐
‐ Za mną. ‐ powiedziała, uśmiechnęła się i poszła w jakimś kierunku, chyba ku marmurowym schodom.
Poszedł za nią
Zaprowadziła Cię pod sosnowe drzwi, przed którymi leżała skóra okazałego rysia. ‐ To tu. ‐ powiedziała i odeszła.
Zapukał do drzwi
‐ Wejść! ‐ rozległ się głos z drugiej strony drzwi.
Wszedł pewnym krokiem, stanął przed szlachcicem, wyjął ogłoszenie i powoedział‐ ja w sprawie ogłoszenia‐
Tenże szlachcic wstał, odłożył fajkę i książkę, wyprostował płaszcz i przyjrzał Ci się zielonymi oczyma. ‐ Potrzeba mi armii, nie jednego najemnika. ‐ rzekł kpiąco.
‐od czegoś trzeba zacząć‐
‐ I co? ‐ spytał. ‐ Jak niby możesz mi pomóc?
‐Powiedz kto i gdzie, a ja go zabije‐
‐ Około dwie setki żołnierzy mojego wroga, w jego dworku.
‐Wojsko skupione na terenie dworku, czy patrole? Dworek blisko lasu?‐
W odpowiedzi jedynie się zaśmiał. ‐ Nie potrzeba mi idiotów i samobójców. Żartownisi tez nie. Potrzeba mi armii.
‐200, dobry plan i wystarczyłaby połowa tego by go zabić‐