Wilst Werlon
-
Dzieci bawiły się w wiosce lub jej pobliżu, te starsze pomagały kobietom, starcom czy kalekim w drobnych pracach przy obejściu, uprawie ogródka, pieleniu chwastów, przygotowywaniu strawy i tym podobnych. Mężczyzn było niewiele, zajęci byli zapewne pracą w pobliskim lesie czy gdzieś na polu.
-
Dyniogłowy
Jakieś dziecko było w zasięgu jego magii? -
Kilkuletni chłopiec, dziewczynka w podobnym wieku i kobieta, która zabierała je do lasu, najpewniej żeby pozbierać owoce, grzyby czy korzonki, sądząc po wiklinowych koszach, które niosą.
-
Dyniogłowy
Spróbował ruszyć ich śladem, ale tak, żeby go nie wykryli. -
Szło to dość sprawnie, a po jakimś czasie cała grupa rozpierzchła się, choć wciąż trzymali się w zasięgu wzroku i słuchu innych, szukając różnych leśnych dóbr.
-
Dyniogłowy
Uznał, że dzieci bez kobiety sobie nie poradzą, dlatego też właśnie ruszył za nią. -
Drzewa, krzewy i inne zarośla rosły dość gęsto, udało Ci się więc niepostrzeżenie zakraść na tyle blisko, że dzieliły Was dosłownie trzy metry lub nawet mniej, a ona nie zdawała sobie z tego sprawy, tak jak z grożącego jej niebezpieczeństwa.
-
Dyniogłowy
Użył swojej magii, żeby kobieta (i tylko ona) usłyszała głośny płacz kilkanaście metrów przed nią. Musiał wywabić ją dalej od wioski, a Magia Szaleństwa mogła się temu przysłużyć. W końcu to kobieta, wrażliwa istota. -
Instynkt macierzyński zadziałał poprawnie, choć wahała się przez chwilę. Najpewniej myślała, że to żadne z towarzyszących jej dzieci, ale później uznała, że jakieś mogło przemknąć się obok niej lub był to inny bachor, potrzebujący pomocy. Dlatego odłożyła swój koszyk i ruszyła naprzód, nawołując wyimaginowane maleństwo, czym wzbudziła zainteresowanie reszty dzieci.
-
Dyniogłowy
Ruszył za nią, skradając się. Przy okazji spróbował użyć swojej magii, by dzieci straciły matkę z pola widzenia. -
Wszystko szło sprawnie, a Ciebie wydała dopiero jakaś sucha gałązka, na którą przypadkiem nadepnąłeś. Kobieta odruchowo odwróciła się, a gdy Cię zobaczyła, od razu zaczęła krzyczeć ze strachu i uciekać, zapominając o Twojej iluzji płaczącego dziecka.
-
Dyniogłowy
Rzucił się w pogoń za nią, starając się zwalić ją z nóg. Używając nadal swojej magii, postarał się ją pozbawić tchu od tego całego przerażenia. -
Udało Ci się i po krótkim pościgu zdołałeś dognać kobietę, a następnie powalić ją na ziemię.
-
Dyniogłowy
Zasłonił jej usta i czekał w milczeniu, nasłuchując, czy ktoś nie ruszył jej na pomoc. -
Ta próbowała Ci się jakoś wyrwać, a nawet ugryźć w dłoń, ale nie dawało to oczekiwanych efektów. Dzieci, z którymi tu przyszła, na pewno zauważyły jej zniknięcie, ale jest jeszcze za wcześnie, aby zaczęły się tym martwić.
-
Dyniogłowy
To na krótką chwilę. Spróbował złamać ją psychicznie i przejąć nad nią kontrolę, by następnie spróbować wydobyć z niej informacje. -
Była prostą, a do tego teraz jeszcze przerażoną, chłopką, więc nie zajęło Ci to dużo czasu. Jej umysł stoi otworem, pytanie tylko, jakie informacje pragniesz od niej uzyskać?
-
Dyniogłowy
Zaczął od oczywistych dla niej, czyli to, co wiedziała o wiosce i okolicy. Starał się wyłapywać jedynie użyteczne informacje. -
W wiosce mieszkało trzydzieści osiem osób, w co wlicza się tuzin dzieci, trzynaście kobiet i tyle samo mężczyzn. Poza dwiema oborami, spichlerzem, kilkoma kurnikami, chlewami, jedną stajnią i niewielką gospodą wszystkie budynki były chatami mieszkalnymi.
-
Dyniogłowy
Tyle się przydało. Czy jej dzieci już wyruszyły na jej poszukiwania? Wolał nie zostawiać świadków w tym miejscu, bo mógłby zaliczyć sporą wtopę, czego chciał uniknąć zwłaszcza podczas swojej pierwszej misji pod nowym dowództwem.