Wstał z tronu po czym ruszył na balkon. Tam stanął i zapatrzył się na księżyc.
‐ Jakiż piękny krajobraz…
Zaczął tańczyć walca powoli w rytm niesłyszalnej muzyki. Jego oczy świeciły się na niebiesko. Zaczął się śmiać po czym złapał jednego ze szkieletów i zaczął z nim tańczyć walca.
Szkielet nie był zbyt żywym partnerem do tego tańca, i w ogóle tańczyć nie potrafił, ale znosił to dzielnie. I w milczeniu. Przede wszystkim w milczeniu.
//Dwie czwarte brzmi lepiej niż jedna druga, pięćdziesiąt procent lub połowa, nie? :V//
Kiwnął czaszką i odszedł. Przygotowania chyba skończą się następnego dnia.
Gdy już był przy nim to wsiadł do niego.
‐ Do wioski.
Rozkazał swoim generałom aby ruszyli za powozem razem z armią. Rozkazał także temu, który prowadził powóz aby ruszył do wioski.