Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ To czego chcesz? Teraz w jego głosie słychać ciekawość, kostur przestał drżeć.
‐ Współpracy. ‐ odparł. To chyba był jeden z tych typów, które mówiąc coś jednocześnie nie mówią nic.
Mierzy go zimnym wzrokiem trzymając swój kostur w ręce. ‐ Jakiej współpracy?
‐ Wzajemna pomoc w razie ataku, wymiana swoich Nieumarłych i wiele więcej.
‐ W takim razie za mną mój drogi. Prowadzi go do swojej mrocznej biblioteki po czym siada przy stoliku w wygodnym wielkim fotelu. Obok jest drugi.
Usiadł, gestem nakazał eskorcie zostanie na miejscu.
‐ Podaj swe miano. Kazał swemu słudze przynieść najlepsze wino jakie ma.
‐ W jakim celu?
‐ Nie będę współpracował z kimś kogo miana nie znam. W jego głosie słychać stanowczość i gniew… Nie wiadomo co go zrodziło.
Pewnie to, że ktoś mógł go olewać, a Wilku nic z tym zrobić nie mógł. ‐ Mów mi Arantir.
‐ To teraz mi powiedz dlaczego ja. Dlaczego akurat ja? Przeciera twarz.
‐ Masz pewne znajomości i spory talent.
‐ To prawda. W końcu ojciec był Mrocznym Elfem a matka Wampirem. Dość potężnym Wampirem.
‐ Skoro wszystko jasne, to chyba pora wtajemniczyć Cię w plan.
‐ Tak, tak. Ziewa.
‐ Chyba, że jest poza Twoim zainteresowaniem.
‐ Ziewać nie mogę we własnym zamku? Jego głos stał się agresywny. ‐ Mój zamek, moje ziewanie. Przeciera twarz i mówi spokojnym głosem. ‐ Wtajemnicz mnie już. Ciekawi mnie to.
‐ Słyszałeś o Heresh lub jego mieszkańcach?
‐ Nie za bardzo. Podobno Armia Światła na nich idzie?
Potwierdził skinieniem głowy, ale nie palił się by dodać coś od siebie.