Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wstał po czym wyszedł z domu. Spacerował po wsi z mieczem na plecach, ubrany w swój strój. Szukał kogoś do bójki.
Nikogo w zasięgu wzroku.
‐ Kuwa, kuwa, kuwa, kuwa. Uderzył w słup po czym ruszył do stajennego.
//Jaki stajenny? ._.//
//No powinni jakiegoś mieć no ;‐; Jakaś stajnia tam jest ;‐; //
//Trza było od razu, że idziesz to stajni.// Stajnia była, konie i pachołek też.
‐ Ile za konia? Są w ogóle jakieś wolne?
‐ Mam jednego karego ogiera. Mogę go oddać za dwadzieścia sztuk złota.
‐ Może być. Rzuca mu dwadzieścia monet. ‐ W którą stronę ruszyli tamci czterej z moją córką?
‐ Jacy czterej? ‐ zapytał zdezorientowany.
‐ Nieważne. Dawaj tego konia. Mam rachunki do wyrównania. W jego głosie słychać było żądzę krwi.
Wzruszył ramionami i podał Ci lejce dopiero co osiodłanego konia.
Wskoczył na konia i ruszył do domu.
Mogłeś pokonać tę drogę pieszo, ale ruszyłeś na koniu.
Złapał wieśniaka, który widział czterech jeźdźców. ‐ Gdzie pojechali?
Złapałeś, więc powietrze, bo nikogo w wiosce nie było, a jeśli nawet to raczej nie interesowali się tym, gdzie pojechali Ci jeźdźcy.
Ryknął z furii. ‐ Gdzie oni ku*wa pojechali z moją córką?! Zaczął dyszeć po czym powoli krążył w okół wioski szukając śladów jeźdźców.
Ślady dawno się zatarły. Gdyby ruszył wcześniej, zamiast wyżywać się na meblach i spać, mógłby ich jeszcze wytropić.
Ruszył w stronę byłego leża smoka. Może tam będą.