Cudem udało Ci się uniknąć śmiercionośnych pazurów. Mimo to trafiły i lekko przejechały Ci po nosie. Rana zaczęła krwawić, a wilkołak ruszył dalej biegnąc w Twoim kierunku.
Ciężko było unikać. Bestia była znacznie silniejsza i szybsza. Większość ciosów trafiała w cel kalecząc Twoje ręce i plecy. Mając miecz powinieneś parować ciosy. A okazja raczej się nie nadarzyć, więc może lepiej ją sobie stworzyć?
Większość ciosów trafiła. Były to co prawda draśnięcia, ale lekko spowolniłeś ruchy potwora. Jednak ten uderzył prawą łapą na tyle mocno byś odleciał na kilka metrów i zaliczył efektowny upadek.
Za Tobą nic nie było. Wilkołak wykonał bardzo prosty podstęp i błyskawicznie się zbliżył. Kiedy się odwróciłeś dzieliło Was jakieś kilkanaście centymetrów. Kolejny cios mocno zranił Cię w pierś i znów wyrzucił na kilka metrów.