‐ Ja Was miałem tu zaprowadzić i podać informacje. Teraz idę, bo bestia może spróbować zapolować dziś. ‐ powiedział idąc w kierunku wioski. Po chwili zniknął w mroku.
//Czekamy na Zero.//
‐ Nie znam się za bardzo na pułapkach, ale pewnie przy nim takie coś na niewiele się by zdało … Bo przecież ta bestia ma wyczulone zmysły … Nie uda się nam tak łatwo go zaskoczyć … Pewnie wyczuje nasz zapach z odległości kilometra
‐ Hmm … właśnie chyba bardziej możemy zdobyć przewagę w takiej walce, bo jeżeli byśmy próbowali zaczaić się gdzieś np w lesie na niego, to mogłoby obrócić się przeciwko nam … On mógłby użyć tego jako przewagę
‐ Najłatwiej byłoby zwabić go jakąś ofiarą … Ale trzebaby taką znaleźć dla niego … Pewnie najlepiej sprawdziłby się w tej roli jakiś człowiek, ale nikt się na takie coś nie zgodzi
‐ Nie mam pojęcia … Ale wiesz … jeżeli ktoś chciałby go lepiej zwabić, to trzebaby upuścić trochę krwi … On pewnie uwielbia ten zapach … A jeżeli upuści się za dużo jeden z nas mógłby być niezdolny do walki
// Mam wrażenie, że już mówiłeś mu to jego “imię”, tylko ja o tym zapomniałem.
‐ Edwin.
O dziwo nie podał mu ręki. ŻODYN SIĘ NIE SPODZIEWOŁ.
// Pauza, lel.