Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nadal milczał i oglądał sytuację.
Co niby oglądać? Karawana z łupami wjechała do zamku po moście i tyle.
Wjechał za nimi.
Wjechaliście na plac gdzie konie zaprowadzono do stajni i zaczęto wyładowywać łupy z wozów.
‐Zgłosić się do kogoś, czy już po prostu jestem w waszej bandzie?
‐ Jesteś już członkiem tej zbójeckiej ekipy. Witamy na pokładzie. ‐ powiedział jeden z ludzi klepiąc Cię po plecach.
‐Miło. Gdzieś mam zostawić swoje rzeczy?
‐ Idź do szefa, on Ci powie. ‐ mruknął bandzior idąc w kierunku spichlerzy.
A więc poszukał gabinetu barona rozbójnika.
Nie było po co szukać gabinetu, bo szef stał na dziedzińcu tocząc dyskusję z jednym z członków bandy.
Jak skończył, to do niego podszedł. ‐Rozumiem, że pan jest od dziś moim nowym szefem?
‐ Dokładnie. Jakieś pytania? ‐ zapytał tak jak wcześniej.
‐Mam gdzieś pokój i schowek na swoje rzeczy? Jak tak, to czy mogę iść tam natychmiast?
‐ Zapytaj kogoś to zaprowadzi Cię do koszar. ‐ powiedział zbywając Cię ręką.
‐Dobrze. A więc zaczął szukać tego ‘‘kogoś’’
Wystarczyło zapytać jakiegokolwiek członka bandy barona rozbójnika.
A więc na chybił trafił zapytał jednego z bandytów. ‐Możesz mi pokazać, gdzie są koszary?
Wskazał na kanciasty budynek w pobliżu stołówki.
//Baron rozbójnik mówisz ;v?
Udał się tam.