Ale ja też to mam- chcę zmienić tło z Cejrowskim na upadek Sodomy, ale mi nie zmienia.

Najlepsze posty napisane przez Wladca Awarow
-
RE: Jeden błąd i jedno pytanie.
Najnowszy post utworzony przez Wladca Awarow
-
RE: Baza Ligii Młodych Herosów [Grenlandia]
Armand Hérault (Ikelos)
Polecenia dla innych nie stanowiły centrum jego zainteresowania, a bez większego wglądu zapowiadały się na nader pospolite. Również przypomnienie o smutnym losie Opala zdawało się wręcz nudne, choć myśl ta zarazem wydała się Ikelosowi okrutna. Taki jednak los bohaterów, kiedy natrafiają na silniejszych od siebie. Armanda mógł spotkać podobny koniec, nie uważał tego jednakże za powód, aby solidaryzować się z zamordowanym biedakiem. Na świecie nie ma sprawiedliwości, o takich głupotach jak litość nie wspominając.
Poprawił się na krześle po prośbie Hermesa.
- Oczywiście. W czym mogę pomóc? - odparł, czekając co ów ma do powiedzienia. -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
- Ach, wybacz moja droga! - Odrzekł i postąpił kroku, ażeby iść na równi z kobietą. - Co chwila zapominam, że jestem w USA, a to przecież już nie czasy naszej emigracji. Wypadałoby Ci się przedstawić, nie chcę jednakże być nachalny, choć pewnie i tak mnie za takiego uznasz. Nie ma również chyba takiej potrzeby. Miałbym do ciebie, moja droga nieznajoma, tylko jedno, malutkie pytanie, na które liczę, iż mi odpowiesz, abyśmy mogli ruszyć w tylko sobie znanych kierunkach.
Tego nie da się źle poprowadzić, Umberto. Jeżeli nie stanowi zagrożenia co najwyżej wyjdziesz na ćpuna czy zboczeńca. Jeżeli zaś jest zagrożeniem to wcześniej czy później cholera dopadłaby cię. A lepiej ewentualne problemy rozwiązywać wcześniej.
No i zawsze mogę ciebie zasmakować, o bella rossa. -
RE: Baza Ligii Młodych Herosów [Grenlandia]
Armand Hérault (Ikelos)
- Oczywiście - oparł z lekkim, zmęczonym niemalże uśmiechem. Był to nawyk, a nie wyraz rzeczywistej sympatii czy radości. Armand nie traktował tego jednakże jako obłudy, uśmiech był nie tylko oznaką emocji. Był maską człowieka, może nawet pustą. Większość otaczających go rzeczy w zasadzie okazywała się pusta.Fakt, że został zaproszony przez Hermesa, mógł wskazywać na coś wartego uwagi. Jakkolwiek jego persona nie byłaby osobliwa, Hermes był ważną jednostką, jeżeli zaś chodzi o pseudonimy to razem z Armandem byli ziomkami z panteonu. Mały bo mały, lecz wciąż wspólny element.
Skierował się ku sali konferencyjnej. -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
Właśnie znalazł poszlakę, nie miał więc zbytniej ochoty na marnowanie czasu na niewiastę, która mogła okazać się niezwiązana z celem jego poszukiwań.
Czysta i piękna myśl - jeżeli rudowłosa jest jakoś powiązana ze służbami, co jest realną opcją, niezależnie od mojej decyzji jestem w dupie, mówiąc nietaktownie. Na pewno i oni szukają tropu, mogą też być zainteresowani innymi ciekawskimi, a gdy ruszą za mną to po ptakach. Wątpię, aby ktoś pospolity obserwował personę tak niechlujną jak moja, podczas grzebania w śmieciach, robiąc przy okazji notatki, kiedy nad wszystkim wisi sprawa zaginięć. A może jest dziennikarką? Jeden pies w zasadzie. Czy panienka okaże się zagrożeniem, czy też nie, lepiej rozwiązać to tutaj.
Przyspieszył kroku, ażeby dogonić rudowłosą. Kawałek od niej rzekł głośniej:
- Bella rossa! Hai un momento?
Niech ma z włoska, zawsze to element zaskoczenia. Musisz sobie przyznać, mój drogi Umberto, że masz w sobie coś z Mao Zedonga, czy jak się ten autor “Sztuki Wojny” nazywał. -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
No proszę. To akurat ciekawe.
Wstał i ruszył spokojnem krokiem za kobietą, zachowując przy tym racjonalną odległość. Wykorzystując wzmocnione zmysły również i ją zaczął badać wzrokiem, chcąc mniej więcej określić, kim niewiasta może być.
Mam nadzieję, że po prostu lubi spisywać w notatniku zaobserwowane działania dziwaków na ulicy. To przecie wolny kraj, hobby można mieć dowolne. Ale gorzej dla ciebie, mój drogi Umberto, jeżeli tak nie jest. -
RE: Baza Ligii Młodych Herosów [Grenlandia]
Armand Hérault (Ikelos)
Bycie historykiem zawsze związane jest ze świadomością czasu, a świadomość ów wiąże się z cierpieniem - z jakiegoś powodu Armand przypomniał sobie te słowa, nie do końca mogąc sobie przypomnieć, kto był ich autorem. Na pewno nie był to ktoś znany czy wart uwagi.
Jak zawsze o poranku wyszedł ze swojej kwatery, rozpoczynając długą, bezcelową wędrówkę po dostępnych przybytkach Ligi Młodych. Oficjalnie podróże te, które ktoś zgryźliwy określić mógł pedantyczną inspekcją korytarzy, miały na celu poprawę zdolności chodu w egzoszkielecie, dla Ikelosa były one jednakże sposobem na zmarnowanie czasu.
Cierpienie historyka wiąże się ze świadomością ulotności czasu - pomyślał. W takim wypadku nie mogę być historykiem. Czas mi nie ucieka, lecz ciągnie się i ciągnie w nieskończoność. Jestem poza czasem. Baza jest poza czasem, stoi w Wieczności. Jak Piekło.
Zawsze podczas przechadzki rozmyślał. Gdyby nikt nie zawracał mu głowy chodziłby tak zapewne ową przeklętą wieczności. Obowiązki dopadną go jednakże wszędzie, jakkolwiek godne pożałowania by one nie były. Niekiedy napatoczył się jakiś pracownik, bohater czy młodzik, mało który jednakże wart był zapamiętania.
Stawiając następne, koślawsze czy równiejsze kroki zastanawiał się, co czeka go w tym kolejnym, długim, bezpłodnym dniu. -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
Można było się tym nie przejmować, w końcu ktoś mógł go mieć za zwykłego szaleńca, który grzebie w śmieciach. Odłożył jednakże kawałek filcu tam, gdzie uprzednio ów leżał, rozglądając się zarazem po okolicy, pragnąc znaleźć osobnika, który świdrował go wzrokiem. -
RE: Karty Postaci
Imię: Armand Emmanuel
Nazwisko: Hérault
Pseudonim: Ikelos (w mitologii greckiej jedno z bóstw snu - brat Morfeusza)
Narodowość: Francuska
Charakter: W grze
Wiek: 32 lata
Towarzysze: Brak
Majątek i nieruchomości:
- rodzinna posiadłość w Sète (południowa Francja),
- kwatera w bazie Ligi Młodych Herosów,
- 30 000 euro oszczędności
Historia: Armand urodził się w południowej Francji w starej, zamożnej rodzinie od pokoleń zajmującej się produkcją wina. Jego okres młodości był czasem błogim, spokojnym i nudnym do bólu, co wraz z upływającymi latami irytowało go coraz bardziej. Jako dziecko nieco chorowite, w odróżnieniu od rówieśników, więcej czasu spędzał w domu, gdzie buszując po bibliotece dziadka zaczął fascynować się w literaturze historycznej. Z czasem ceniona przez rodziców pasja urosła do zatrutego kolca w sercu Armanda. Był młodym, inteligentnym człowiekiem, przed którym rozpościerało się czekające nań długie życie - on zaś prędko uświadomił sobie ulotność takiego nędznego losu w nawale dziejów, będąc przekonanym, iż nic po sobie nie pozostawi stając się tylko kolejnym, bezwartościowym w większej skali winiarzem z rodziny Hérault.
Jak się jednak okazało szczęście sprzyjało Armandowi, pragnącemu wstąpić w panteon ów wybitnych, zarazem fascynujących jak i przerażających nadludzi z kart kronik. Wszystko to za sprawą zdolności, dzięki którym mógł wznieść się ponad ogół.
Około swoich 17 urodzin zaczął miewać dotkliwe bóle głowy powiązane z bezsennością. Początkowo podejrzewano schorzenie natury neurologicznej, jednakże badania nic takiego nie wykazały. Wraz z dziwnymi objawami Armanda jego najbliższe otoczenie, czy to rodzina czy sąsiedzi, zgodnie zaczęli opowiadać historie o nękających ich koszmarach i szeptach, które zdawały się pochodzić z wnętrza ich głów. Powiązano fakty i stwierdzono, że mają one związek z chorobą Armanda, która okazała się objawem jego zdolność parapsychicznych.
Tako i młody Hérault odkrył swoje nadnaturalne zdolności, dzięki którym korzystać mógł z telepatii, zsyłać ludziom sny czy myśli. Pozwolono mu rozwinąć się pod skrzydłami OAB, a widząc praktyczne wykorzystanie jego daru włączono go w kręgi Ligi Herosów.
Mimo, że długie lata Armand spełniał się jako bohater zwany Ikelosem, nie podzielał on światopoglądu organizacji, nie podobał mu się również sama idea bohatera. Wierzył, że ludzie z wyjątkowymi talentami są po prostu kolejnym etapem rozwoju, a ich zadaniem jest ponieść pochodnię dziejów. Nie powinni służyć ludziom słabym, lecz wykorzystać swoją moc, wizję oraz siłę celem kształtowania rzeczywistości podług własnej woli - poglądami tymi jednakże nigdy się z nikim nie dzielił. Cywile co prawda byli słabi, nie traktował ich przecież jako podludzi, jednakże dużo gorszym dla niego wykorzystaniem potencjału byli złoczyńcy, którzy wykorzystywali dary do spełniania swoich żałośnie małych, prymitywnych i egoistycznych potrzeb.
Armand służył więc mimo światopoglądowych różnic, wiedział bowiem, że nie mógł sobie pozwolić na atakowanie panującego kodeksu wartości - w obliczu gromad herosów-idiotów jego niebojowa zdolność jest bezsilna. Potwierdził to incydent sprzed dwóch lat.
Podczas jednej z akcji antyterrorystycznych Armandowi zlecono zsyłanie wizji i głosów przeciwnikom, ażeby ci, tracąc związek z rzeczywistością, stali się łatwiejszym celem do pokonania. Wśród terrorystów znalazła się jednak osoba, na którą talent Armanda nie działał. Jak się okazało nie był to wcale człowiek, lecz robot stworzony przez jedną z przestępczych, podziemnych organizacji. Stworzono go do celów bojowych, a w panującym chaosie łatwo dostał się do Ikelosa. Jego zdolność zdała się na nic - robot w końcu nie posiadał psychiki na którą mógł wpłynąć. Gdyby nie interwencja drugiego z bohaterów zapewne skonałby na miejscu, co z obecnej perspektywy nie byłoby dla niego gorszą opcją.
Z misji Armand wrócił niemalże dogorywajacy. Mimo wielkich starań nie udało się przywrócić go do pełni zdrowia, po części przez jego dar - uszkodzono mu układ nerwowy, którego nie szło odrestaurować, albowiem wszelaka na nim interwencja kończyła się nieświadomą, gwałtowną aktywacją psychicznych zdolności Armanda. Przed lekarzami, którzy przeprowadzali na nim operację, stało realne zagrożenie stania się ofiarą zdolności Ikelosa. Postanowiono więc zastosować środek połowiczny, ażeby mógł on wrócić do władzy nad kończynami. Specjalny egzoszkielet pozwolił mu ponownie stanąć na nogi, nie dało się jednakże ukryć, że fizycznie Armand był cieniem dawnego siebie, a wszystkie ruchy przychodziły mu z wyraźnym trudem.
Zadecydowano więc o (w zamiarze tymczasowym) przeniesieniu Armanda do Ligi Młodych Herosów, ażeby jako instruktor doradzał młodzikom obdarzonym podobnymi do niego zdolnościami. Po dwóch latach jego stan się poprawił, lecz nadal budzi zastrzeżenia co do wysyłania go na misje, gdzie przecież pełnił ważną, koordynacyjną rolę.
Wszystko to jeszcze gorzej wpłynęło na jego duszę, nie dostrzegał bowiem powodu, dla którego złożył w ofierze swoje zdrowie. Nie widział sensu w tym, że zaatakował go ów metalowy sukinkot - stanął naprzeciw niego nie z własnej woli, lecz z rozkazu przełożonych. Od tego czasu z jeszcze większą żółcią, niechęcią, a może i nienawiścią patrzy na świat superbohaterów, który odebrał mu zdrowie i nie pozwalał rozwinąć skrzydeł, kiedy był jeszcze w pełni sił. Nic nie miał ze swojej nadludzkiej zdolności.
Supermoce: Armand jest w stanie wpływać na otaczających go ludzi. Objawia się to jako:Telepatia - klasyczna i bodaj najczęściej stosowana zdolność parapsychiczna. Komunikacja za pomocą myśli, czy to ze swoimi kompanami, wrogami czy w pełni anonimowymi ludźmi. W zależności od wykorzystania zdolności zmienia się jej zasięg - komunikując się z kilkoma osobami zazwyczaj zasięg osiąga około 400 metrów, komunikując się zaś z jedną osobą może on wynieść nawet do jednego kilometra. Po wypadku nie stwierdzono osłabienia tej zdolności. Za młodu nieopanowana telekineza była źródłem ów tajemniczych szeptów, które słyszało jego otoczenie.
Zsyłanie wizji i marzeń sennych - Armand jest w stanie przenieść człowieka do wykreowanego przez siebie świata. Dla osoby śpiącej jest to sen, którym kieruje Armand, mając wręcz nieograniczone zdolności twórcze. W stosunku do osób pobudzonych sprawa ma się inaczej - wizja jest zniekształceniem odczuwalnej przez podmiot rzeczywistości. Osoba taka nagle nie znajdzie się w innym miejscu, raczej otoczenie zacznie się powoli w takową zmieniać. Zazwyczaj wykorzystywana celem neutralizacji przeciwnika poprzez otępienie jego zmysłów, kiedy to widziany przez niego obraz zaczyna się zmieniać w rozmazany, fraktalny chaos. Oddziałuje na wszystkie zmysły, lecz istnieje tu ograniczenie do tylko jednej osoby pod wpływem zdolności.
Wyczuwanie innych osób - Armand jest w stanie wyczuć wszystkie osoby w zasięgu około 2500 metrów. Jest w stanie określić ich dokładną ilość oraz lokalizację. Niekiedy potrafi zidentyfikować o kogo chodzi, jeżeli miał z tą osobą wcześniej kontakt (w czasie misji był w stanie dzięki temu wskazać nieprzytomnych członków np. grupy antyterrorystycznej).
Zsyłanie myśli - Armand jest w stanie zesłać człowiekowi myśl, pomysł czy ideę, którą ten uzna za swoją własną. Rozkojarzony czy zmęczony człowiek jest w stanie się do niej przekonać, będzie ona dla niego oczywiście jego własną myślą. Niekiedy jednak osoba pod wpływem zdolności jest w stanie podejrzewać, że ktoś ingeruje w jej procesy myślowe, zwłaszcza kiedy odbiega ona od przeciętnego toru myślenia takiej osoby. Mimo to dzięki owej zdolnościami Armandowi udawało się skłaniać przestępców do złożenia broni - sami uznawali, iż dobrowolnie się poddają.
Zdolności Armanda nie nakładają się na siebie - jest w stanie używać tylko jednej naraz. Im bardziej skupia się na swojej czynności tym efekt jest lepszy. Zdezorientowanie kończy się przerwaniem zdolności.
Umiejętności: Armand, poza ojczystym francuskim, posługuje się językiem angielskim, włoskim oraz hiszpańskim. Zaznajomiony jest także z obsługą długiej i krótkiej broni palnej oraz walką wręcz, co jednak, z racji ciągłego problemu z opanowaniem egzoszkieletu, jest realnie fikcją.
Wady: Cóż powiedzieć - jest on człowiekiem niepełnosprawnym, który włada kończynami tylko dzięki użyciu stworzonego dla niego egzoszkieletu. Korzystanie z niego jest trudne, wciąż zdarza mu się stawiać niepewne, koślawe kroki czy też wykonuje nieprecyzyjne ruchy rękoma.
Specyfikacje: -
Zawód: Instruktor w Lidze Młodych Herosów - dzięki swojemu doświadczeniu pomaga opanowywać przyszłym bohaterom ich zdolności parapsychiczne.
Frakcja: Liga Młodych Herosów/Liga Herosów (powrót zapewne niemożliwy)
Ekwipunek:
Egzoszkielet- stworzony specjalnie pod jego potrzeby z powodu nieświadomego aktywowania jego zdolność podczas leczenia. Mimo, że jest on lekki i zwiększa udźwig Armanda stanowi w zasadzie dla niego balast z racji trudu w jego opanowaniu. Można go zdjąć, wymaga to jednak interwencji osób trzecich, ale rzadko kiedy to się dzieje (głównie podczas kontroli sprzętu).
Ubiór: Nie ma określonego stylu ubioru. Zazwyczaj stara się zachować powagę persony ubierając się w klasyczne płaszcze i koszule, niezależnie od pogody. Z racji noszenia mechanicznego wspomagacza zmuszony jest chodzić w większych rozmiarach.
Wygląd: Wysoki, postawny blondyn o zielonych oczach. Od czasu zmasakrowania przez przeciwnika powierzchnie jego ciała pokrywają mnogie blizny, których ten jednakże nie zamierza ukrywać.
Inne: - -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
Ha! Nareszcie coś. Dzięki Bogu obok talentu, urody, taktu i skromności zostało mi jeszcze trochę szczęścia.
Nie mając alternatyw podszedł do odpływu. Kucnął obok i rozpoczął analizę miejsca korzystając z wyostrzonych zmysłów. Przy kanalizacji dobry węch może nie był upragnionym darem, ale w takiej sytuacji nie było co narzekać. Podniósł również kawałek materiału, dokładnie badając go wzrokiem i zmysłem powonienia.
Wyjdę na idiotę, który wącha kawałek szmaty ze ścieków. Spokojnie Umberto, to USA, wolny kraj, tutaj chyba tak wolno. A jak nie wolno to przecież jesteś awangardą nowej Cosa Nostry. -
RE: Nowy Jork [USA]
Umberto Boccioni/Catilina
Zadecydował się użyć wspomagacza.
Wyjął, na ile pozwalała dyskrecja, piersiówkę i pociągnął dwa duże łyki, ilość dla niego wystarczającą. Początkowe rozluźnienie, przypominające rzeczywiste spożycie alkoholu, szybko ustępowało kiedy krew zaczynała spełniać swoją rolę. Wzrok wyostrzał się, podobnie jak węch czy słuch, a powierzchnia skóry stawała się tak czuła na dotyk, że niekiedy irytowało to wręcz Umberto.
Odczekał moment, aż stan nadwrażliwości stanie się dla niego normą, starając się uchwycić nowe wonie, dźwięki i obrazy, które pozostawały poza zasięgiem zwykłych ludzi.