Karta Postaci
-
-
-
Hadesares
To nie jest reklama, przeczytaj do końca.
Ludzie, ostatnio wyszła taka gra o nazwie “Mordhau” i jest ona o walce w średniowieczu (mnóstwo zbroi, broni itp.)Gra ogólnie daję pełną możliwość robienia własnej postaci, póki co jest tylko płeć męska. Jako iż uwielbiam opcję “customizacji”, to mogę robić wyglądy waszych postaci, oczywiście najpierw muszę mieć opis wyglądu waszej postaci.
Przykłady co można zrobić w tej grze:
www.reddit.com/r/MordhauFashion?utm_medium=android_app&utm_source=share -
-
-
Hadesares
Imię: Connor
Nazwisko: ‐
Rasa: człowiek
Pseudonim: Wędrownik
Charakter: w grze
Wiek: 20
Towarzysz: brak
Majątek + nieruchomości: 150 sztuk złota
Historia:
Connor urodził się jako syn lokalnego karczmarza, matki nie miał okazji poznać, a ojciec nie raczył nic o niej mówić. Dorastając uczył się czytać i pisać, lecz zaprzestał ‐ być może z lenistwa, jednak powód był inny ‐ niezwykle spodobała mu się muzyka, szczególnie ta grana na lutni. Swoją własną lutnię odkupił od grajka, który witał w karczmie jego ojca. Grać uczył się sam, od czasu do czasu słuchając innych wędrownych grajków, którzy Connora nawet uczyli różnych piosenek. Oprócz tego uwielbiał walkę mieczami podobnie jak nie jeden młodzieniec w jego wieku. Czasami ćwiczył z tatą lub starszym bratem. Dużo czasu spędzał z kolegami robiąc różne figle w jego miejscowości. Stary już ojciec w końcu przekazał interes starszemu bratu Connora ‐ Adrianowi. Zaś Connor postanowił spełnić swoje marzenie ‐ wyruszył w podróż, aby poznać świat i pokazać mu swoją muzykę. Na trasie spotkał wiele osób, a w karczmach miał okazję nie raz posłuchać co się dzieje w świecie. Obecnie znajduje się w Gilgasz, gdzie się zatrzymał na krótszy okres.
Umiejętności:
‐ czyta i pisze, lecz nie najlepiej
‐ potrafi grać bardzo dobrze na lutni
‐ mieczem również walczy w miarę dobrze
‐ potrafi coś dobrego ugotować, ojciec go nauczył paru rzeczy jako karczmarz
Wady:
‐ kocha swoją lutnię. Utrata będzie bolesnym ciosem
‐ ktokolwiek obrazi jego rodzinę, może nieźle oberwać
‐ nie korzysta z broni dystansowej
‐ ma miecz, aczkolwiek pancerza nie ma
Specyfikacje:
‐ nie może nauczyć się żadnej magii
Zawód: wędrowny bard
Ekwipunek:
‐ lutnia
‐ miecz półtora ‐ ręczny
‐ torba z zapasem jedzenia i picia na tydzień oraz mapą Elarid
Wygląd:
Ubranie:
To co na obrazku -
-
Kuba1001
To, że postać jest robiona pod jakieś wydarzenie, nie oznacza, że będę robić dla niej wyjątki, dlatego historia i tak jest do poprawy i urozmaicenia. Dobrze byłoby też opisać, na ile starczy Ci zapasów tej wody i prowiantu, jaką mapę masz ze sobą, a o ile brak nieruchomości rozumiem, bo to wędrowiec, to co ze złotem?
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Imię: Tissaen
Nazwisko: Jej prawdziwe naziwsko to Da’esh, jednak wszędzie podaje się za Tissaen Delamoon.
Rasa: Goblin (ka?)
Pseudonim: Tissa bądź Tissi
Charakter: W grze
Wiek: 19 lat
Majątek + nieruchomości: Pięćdziesiąt sztuk złota, nieruchomości brak.
Historia: Tissaen urodziła się w goblińskiej wiosce jako kolejne, bo jedenaste z kolei, dziecko goblińskiego barda o imieniu Verdak. Nie była ostatnią z córek swojego ojca, bo po swoich narodzinach dorobiła się jeszcze dwóch sióstr i trzech braci. Całkiem sporo ich było, co? Jedyny problem był taki, że Verdak pojawiał się w domu raz na orczy rok, a jak już był to zostawiał tylko kilka monet i wskakiwał z swoją żoną pod pierzynę, radośnie spładzając kolejne bachory. Parę razy też się zdarzało, że pod drzwiami chałupy znajdowali niemowlaki z przyczepioną kartką “od zdradzonej przez Verdaka” (sama Tissaen do dzisiaj nie wie, czy jej matka jest jej matką). Przez to w domu zawsze brakowało pieniędzy, nie mówiąc już o tym, że Da’eshowie częściej głodowali niż mieli jakiekolwiek jedzenie. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero kiedy najstarsi z potomków goblina zaczęli podejmować jakąś pracę, to jest kiedy Tissa miała rok i parę miesięcy. Wtedy też na jaw zaczęła wychodzić dziwna sprawa z rozwojem goblinki ‐ jej ciało było znacznie mniejsze od jej braci i sióstr i chociaż mijał czas i Tissaen rosła, to widać było, że dzieje się to powoli i coś tu jest nie tak. Co ona na to jednak mogła poradzić? Jednak los nie potraktował jej aż tak okrutnie jak mogłoby się wydawać, bo w miejsce odjętego wzrostu zyskała coś innego ‐ inteligencję. Zielona szybko zauważyła ten fakt i już w wieku sześciu lat uznała swoją matkę i pastwiące się nad nią rodzeństwo za bandę przygłupów, za to samą siebie określiła “jedynym przejawem inteligencji na tym zadupiu”. Pomimo tego, jej życie leciało w miarę normalnym tokiem pracy w domowym gospodarstwie, przeplatanym okazyjnym ogrywaniem sióstr i braci, a potem także innych mieszkańców wioski w różne gry. Nie przysporzyło to dobrej sławy Tissaen, więc często widziała się matczynną burą, a szczególnie tą wymierzaną szmatą lub drewnianą warzechą. Jej życie uległo drobnej zmianie, gdy miała czternaście lat. Wtedy to, nie potrafiąc dosięgnąć stojącego na wysoko położonej półce jabłka, całkowitym przypadkiem użyła magii grawitacji. Skupiając się na tym, by trafiło w jej dłonie, owoc opornie stoczył się z deski i spadł, rozkwaszając się prosto na twarzy zielonej. Ścierając resztki jabłka z nosa, Tissi zaczęła zastanawiać się czy ta sytuacja na pewno była przypadkiem. Zaczęła próbować podobne sztuczki na innych przedmiotach ‐ kamieniach, sztućcach i innych, małych przedmiotach. Nawet jej to wychodziło i ćwiczyłaby dalej w swojej okolicy, gdyby nie jedna z jej sióstr, która zauważywszy jej ćwiczenia, doniosła o nich matce. Ta uznała, że Tissaen niechybnie opętał jakiegoś rodzaju demon i by wypędzić go, zaczęła odprawiać jakieś pozbawione sensu rytuały, włączając w to okładanie córki warzechą, by zło z niej wypędzić. Ta próbowała jej tłumaczyć, że to nie tak, ale nawet nie została wysłuchana. Po kilku dniach spędzonych na “duchowych zabiegach”, młoda zielona straciła swoją cierpliwość, spakowała kilka rzeczy na drogę, zabrała kilka monet i opuściła swoją rodzinę idiotów. Od tamtego czasu zmieniła nazwisko i zaczęła wędrować po kontynencie, doskonaląc swe krętackie sztuki, oszukując co rusz jakichś wieśniaków na grze w kości czy karty, bogacąc się na nich, a tracąc na tych, którzy poznali się na jej oszustwach. W ostatnim czasie podróże zawiodły ją do miasta Gilgasz.
Umiejętności:
‐ Magia Grawitacji na poziomie podstawowym. Tissa jest w stanie władać nad małym obiektami położonymi blisko niej, czy lekko wpływać na ruchy innych poprzez na przykład ciągnięcie ich ubrań.
‐ Tissaen bardzo zręcznie operuje r*chami dłońmi, bez problemu przerzuca między nimi karty, kostki czy kulkę z gry w trzy kubki, z łatwością oszukując prostych wieśniaków.
‐ Jest dosyć zwinna oraz wygimnastykowana, co w połączeniu z jej niewielkich rozmiarów sylwetką pozwala jej dosyć łatwo unikać ataków ewentualnych agresorów.
Wady:
‐ Oczywiście, nie jest zbyt silna.
‐ Do tego posiada naprawdę słabą głowę, jeżeli chodzi o spożywanie alkoholu. Nawet lekkie trunki mogą zwalić ją z nóg.
‐ Mikry wzrost też nie jest ułatwieniem. Bez użycia magii raczej ciężko jest jej sięgać po wysoko położone przedmioty czy wspinać się.
Specyfikacje: Jej bardzo niski, nawet jak na goblina, wzrost można uznać za specyfikację.
Zawód: Wędrowna oszustka. Podróżuje od miast do miasta naciągając nieświadomych wieśniaków na swoje krętactwa, a gdy Ci już ogarną, że coś jest nie tak, Tissa zmywa się z powrotem na trakt.
Ekwipunek:
‐ Ubranie
‐ Trzy kubki
‐ Kulka
‐ Paręnaście sześciennych kostek do gry. Niektóre z nich są tak zrobione, by zawsze wyrzucały daną liczbę oczek. Tissa potrafi rozpoznać która jest którą, ale dla postronnych osób będą one nie do rozróżnienia.
‐ Dwie talie kart
‐ Bukłak wody
‐ Sztylet
‐ Pół czerstwego bochenka chleba
‐ Mapa Verden
Wygląd:
Ubranie: Podano w wyglądzie. -
-
Vader0PL
Imię Szeth
Nazwisko Aogad
Rasa 75% człowiek, 25% ork
Pseudonim Kotal
Charakter W grze.
Wiek 35 lat
Towarzysz Brak
Majątek + nieruchomości 500 złota, jego pancerz i broń
Historia
Klasztor Zakonu Szkarłatnej Róży
Szeth Aogad jest jednym z tych, którzy mogą mówić o drugiej szansie od Pradawnych. Straciwszy rodziców jeszcze będąc brzdącem został przygarnięty przez Zakonnika Szkarłatnej Róży, który wyselekcjonował go wśród innych sierot i zabrał ze sobą do Klasztoru. Tam to też Szeth otrzymał to, o czym większość sierot może tylko marzyć ‐ opiekę, wyżywienie, suchy nocleg i naukę. Przez kilka lat zgłębiał te nauki pod czujnym okiem Zakonników, kończąc pierwszy etap swojego szkolenia bardzo pozytywnie. Drugi etap poszedł jeszcze lepiej, gdyż młody Aogad wykazywał pewne szczególne zainteresowanie walką. Jak się okazało jednak ‐ nie chciał nawet spróbować nauczyć się walczyć jakimś określonym stylem, po prostu korzystał ze swojej przewagi wzrostu, siły i brutalności. Tutaj też trzeba wspomnieć, że treningi z nim były niebezpieczne, gdyż Szeth kilka razy wykonał jeden cios za dużo, łamiąc czy to rękę, czy inną kruchą kość. Otrzymał za to kary, takie jak tydzień w samotności, poświęcony w całości medytacji, czy też prace bardziej fizyczne, w stylu ścinania drzew na opał na zimę. Lecz, nawet z taką nieokrzesaną brutalnością zaszedł daleko, gdyż zakończył szkolenie radząc sobie w walce przeciwko różnym stylom, nawet samemu żadnego nie stosując. Obiecująca kariera Szetha zakończyła się jednak wraz z pierwszą próbą, w której okazało się, że Aogad po prostu nie poradzi sobie z tym, nawet jeżeli próbowałby do końca życia. Zakonnik imieniem Yulrim, ten sam który go sprowadził do Zakonu, nie stracił jednak nadziei i namawiał Szetha do kolejnych prób, nie zauważając, że każda kolejna porażka doprowadza Szetha do granicy wytrzymałości psychicznej. W końcu podopieczny Yulrima nie wytrzymał i zabił go, przekreślając szansę na życie jako Zakonnik grubą, krwawą kreską. Został wygnany i nigdy nie miał wracać, pod groźbą śmierci. Wtedy też okrzyknięto go Kotalem, co dla zakonników oznaczało skazanego za morderstwo.
Wojsko i Mag
Po wygnaniu Szeth zrozumiał, że nie ma zupełnie przeszłości i jeżeli będzie chciał przeżyć w świecie, którego nigdy nie poznał z prawdziwej strony, będzie musiał pracować. I to bardzo ciężko, gdyż wielu nie chciało go zatrudnić obawiając się problemów, jakie mógłby stworzyć. Koniec końców trafił tam, gdzie trafia większość sadystów ‐ zbieranie truskawek. Jak można się domyślić zarobił tam tylko tyle złota, żeby wystarczyło mu na dalszą podróż, gdyż zupełnie nie odnalazł się na roli. Na szczęście znacznie lepiej sprawdził się w wojsku, do którego dołączył po truskawkowej porażce. Tam to też rozwinęły się bardziej jego umiejętności walki, a jego młot stał się jednym z najbardziej śmiercionośnych narzędzi w jego oddziale, które pozbawiło żywota wielu wrogów Cesarstwa. Dodatkowo, dzięki swojej sile, zajął się też transportem awaryjnym maszyn, chociażby gdyby zabrakło wierzchowców. Czy trzeba mówić, że to tylko pomogło w utrzymaniu formy? Poza transportem maszyn opanował także ich obsługę, co jednak potraktował jako zbędną umiejętność, gdyż znacznie bardziej wolał stawać do otwartej walki w zwarciu. Wracając, w wojsku poznał pewnego Arcymaga Ognia, którego szczerze polubił. Ten, zwany przez innych jako Iimecc, zaproponował mu naukę tejże magii w zamian za większość żołdu, jaki Szeth otrzymywał. Ten się zgodził i przez kilka lat zarabiał grosze, by nauczyć się tejże magii na zaawansowanym stopniu. Dalszą naukę przerwała nagła śmierć jego nauczyciela, który podobno został napadnięty w uliczce, kiedy to wychodził z karczmy. Uniknąłby tego, gdyby nie pokazywał wszystkim zebranym, ile to złota on ma. W ten sposób Iimecc zapłacił za pobieranie prawie podwójnego żołdu. A jak to się odbiło na Aogadzie? Nijak, gdyż i tak miał to, czego chciał. Pożył jeszcze trochę w wojsku w stanie aktywnej służby, a gdy już zarobił sobie tyle, żeby mu spokojnie wystarczyło na kilka miesięcy, to odszedł ze służby, w wieku 33 lat.
Najemniczy żywot
Po odejściu z wojska Szeth Aogad skupił się na prostych, bliskich celach ‐ najpierw za żołd kupił sobie broń już na własność i zlecił, sowicie opłacając za robotę, wykonanie pełnego pancerza wraz z hełmem i maską. Później też wykupił sobie wóz i dwa konie, lecz żeby samemu nie męczyć się jako woźnica ‐ wziął do tego jednego biednego wieśniaka, nad którym mógł przy okazji się znęcać. Wieśniak‐woźnica nie odszedł jedynie ze względu na swoje zarobki, gdyż dostawał wystarczająco wiele, żeby zadbać o dobro rodziny i odłożyć trochę na czarną godzinę. No cóż, te złoto z pewnością się przydało jego rodzinie, gdyż biedny woźnica nie dożył nawet roku na służbie, kiedy to on i Szeth zostali zaatakowani przez dawnych znajomych Kotala ‐ Zakonników. Wywiązała się krótka walka, która zakończyła się tym, że to właśnie Aogad został ostatnim żywym na polu walki. Kiedy sprawdzał zwłoki odnalazł wiadomość, w której był on opisany jako cel do wyeliminowania, podobnie jak kilku innych wyrzuconych z Zakonu. Pomimo tego, że nie słynął z troski o innych opłacił kilku kurierów, żeby ci powiadomili cele Zakonu, zanim będzie za późno. Ile to dało? Ciężko stwierdzić, gdyż nikt nie odesłał listu z podziękowaniami. Sam Szeth jeszcze kilka razy walczył z pojedynczymi Zakonnikami, jednakże nie były to ekscytujące walki, gdyż nikt nie przygotował potencjalnych zabójców do tego, że będą walczyli z opancerzonym sadystą‐magiem ognia z wielkim młotem. Lecz oni się nie poddali, tak samo jak ich cel, który nie zamierza czekać na ostatni cios. Po tym wszystkim co przeżył ruszył dalej tym samym stylem życia, koniec końców trafiając pod mury Gilgasz.
Umiejętności
‐Bardzo silny, dzięki czemu świetnie sobie radzi w walce młotem.
‐Dobrze walczy bronią białą ciężką i gladiusami, które traktuje jako awaryjne noże.
‐Zaawansowana magia ognia
‐Zna się na obsłudze machin
Wady
‐Brak znajomości innej magii i obsługi broni dystansowej
‐Wrogość pomiędzy nim, a Zakonem Szkarłatnej Róży.
‐Jego zaburzenie osobowości może być ciężkie dla potencjalnych towarzyszy
‐Przez swoją osobę często wzbudza strach w oczach innych, przez co może mieć problemy z zakupami, czy chociażby z przebywaniem w karczmie (Nie chcę tutaj mieć pobojowiska, wynoś się stąd wielkoludzie).
Specyfikacje Sadystyczne zaburzenie osobowości, dosyć wysoki (2.33 metra).
Zawód Najemnik
Ekwipunek Niżej pokazany pancerz, mieszanka stali, drewna, kolczugi i skóry niedźwiedziej. Ciężki młot bojowy i dwa gladiusy. Zapas żywności i wody pitnej na kilka dni, noszonej w torbie na plecach, do tego mapa i kilka bandaży. Sakiewka ze złotem noszona w torbie.
Wygląd/Ubranie
-
-
-
-
Zohan666
//Ah, shit. Here we go again.//
Imię: Leric
Nazwisko: Ularel
Rasa: Człowiek (ale podobno jego pradziadek był nordem)
Pseudonim: ‐
Charakter: W grze
Wiek: 39 lat
Towarzysz: ‐
Majątek + nieruchomości: Cztery mieszki, każdy po 50 sztuk złota. Rzadko kiedy zostaje w jakiś miastach na dłużej niż tydzień, więc nie posiada żadnego domu ani mieszkania.
Historia: Syn handlarki księgami oraz ,podróżnika". Nigdy nie miał on za wielu kolegów, przyjaciół, a to dlatego, że już w wieku czterech lat nauczył się czytać. Po mieszkaniu jego rodziców walały się stosy książek, zwojów i innych takich rzeczy, które wcześniej czy później były przeznaczane na sprzedaż, więc miał w czym przebierać. Zamiast bawić się z dzieciakami z sąsiedztwa, to on wolał uczyć się czytać. Po tym jak opanował czytanie spędzał niemal całe dnie na czytaniu bajek lub powieści. Wraz z wiekiem, zaczął rozumieć pewne rzeczy i domyślać się jak świat funkcjonuje. Z bajek przerzucił się na pisma historyczne, które też pożerał swoimi oczami całe dnie. Czasami czytał legendy o przeróżnych elfickich lub krasnoludzkich artefaktach. To właśnie te legendy zmieniły jego marzenia oraz życie.
Po uzyskaniu odpowiedniego wieku, zaczął wyruszać na wyprawy ze swoim ojcem, które na początku ograniczały się do eksplorowania ruin zamków. Któregoś razu wybrał się z ojcem do grobowca jakiegoś lorda lub innego szlachcica. Na początku myślał, że poszli tam, aby dowiedzieć się czegoś o pochowanym, ale się mylił. Jego ojciec zaczął rabować cały grobowiec ze wszystkich kosztowności, ksiąg, pism i rynsztunku. Dopiero wtedy zrozumiał skąd jego rodzice mieli pieniądze na zakup nie byle jakiej kamienicy w Nowym Gilgasz, bo niemożliwe było to, aby w tak krótkim czasie udało się jego matce kupić mieszkanie ze sprzedaży książek. Nie był zły na ojca, a wręcz przeciwnie ‐ cieszył się z tego. Razem z ojcem grabił grobowce, ale tylko te, które były wystarczająco daleko od jego rodzinnego miasta. Nie chcieli oni, aby ktoś się dowiedział i potem roznosił plotki o ich sposobie na życie. Nieraz im się trafiały cenne artefakty, które potrafiły pokryć koszty życia na kilka miesięcy, a czasami byli zdatni tylko na utrzymaniu jego matki.
Pewnego razu wybrał się z tatkiem na wyprawę do jednych z krasnoludzkich ruin. Myśleli, że będzie to łatwe zadanie i szybko się uwiną z rabunkiem ‐ obaj się mylili. Po otwarciu jakiś drzwi, na jego ojca rzucił się do ataku żywiołak ziemi. Nim ogarnął co się dzieje jego ojciec już był krwawą miazgą na podłodze. Szybko uciekł z ruin, gubiąc przy tym żywiołaka. Śmierć jego rodzica była dla niego szokiem i dopiero po kilku godzinach siedzenia przed wejściem do krasnoludzkich ruin odzyskał w pełni świadomość. Po powrocie do domu, powiedział swojej matce, że jego ojceic został zabity przez bandytów.
Śmierć jego rodzica nie wpłynęła na jego sposób życia i zarobku, ale po tym zaczął wynajmować najemników lub wieśniaków, którzy mieli służyć za mięso armatnie.
Choć poznał w swoim życiu kilka kobiet, które ogrzewał w chłodne noce, to nie zanosi się na to, aby się ustatkował i zaprzestał takiej pracy. Niewykluczone jest, że spłodził kilku bękartów.Umiejętności:
‐ Może nie jest mistrzem we władaniu mieczem jednoręcznym, ale wie jak z niego korzystać i jak się nim bronić.
‐ Dla niektórych czytanie i pisanie jest ,czarną magią", a dla niego jest to pikuś.
‐ Z racji tego, że dużo czytał za młodu, to wie nieco trochę o organizacjach, artefaktach i zna historię kontynentów, ale są to tylko ogólnikowe informacje.Wady:
‐ Czytanie po nocach przy kiepskim świetle dało mu się we znaki i ma nieco gorszy wzrok od innych.
‐ Silny zbytnio nie jest.
‐ Nigdy nie strzelał z kusz, łuków i innej broni dystansowej, więc nie wie jak się nią sprawnie posługiwać.Specyfikacje: ‐
Zawód: Można go określić jako kogoś, kto podróżuje po świecie i szuka artefaktów, które później sprzedaje.
Ekwipunek:
‐ Miecz jednoręczny z czerwonym rubinem w głowicy + skórzana pochwa.
‐ Stalowy sztylet.
‐ Suchy prowiant(chleb, suchary i bułki). Starczy mu to na cztery‐pięć dni.
‐ Dwulitrowy bukłak z wodą.
‐ Płócienny worek.
‐ Pochodnia.
‐ Krzesiwo.Wygląd:
(gdzieniegdzie pojawiają się siwe odrosty)Ubranie:
Zamiast tej czapki na głowie ma kaptur i zamiast tych sandałów ma skórzane buty. -