Lorenzo:
‐Usiądź, nie stój tak…‐ Poczekał aż ten usiądzie by zaraz przejść do meritum rozmowy. No to jak, wysłałeś już tego zwiadowcę? Bo raczej w tak krótkim czasie tam nie poszedł i już nie wrócił.
Jin:
No to teraz cieszyć się posiłkiem oraz sokiem.
Historię to chyba każdy przy tym stoliku już dokładnie zna bowiem przy tym był, mógłby zawsze się przejść za dnia po ulicy i opowiadać o tych wyczynach. No to może by tak zagrać w karty, zawsze to jakieś zajęcie.
Co trzeźwiejsi marynarze, którzy nie byli zajęci piciem czy rozmową z miejscowymi damami, namiętnie oddawali się temu zajęciu, zarówno między sobą, jak i z miejscowymi, chcąc pomnożyć, lub stracić, swoją dolę z wyprawy.
Tak na złoto trochę ciężko zważywszy, że jego dolą były artefakty, ale zawsze czymś może zagrać, jeżeli ktoś z załogi był chętny na grę oczywiście, może ci nie chcieli za bardzo na kasę.