Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Ku*wa mać… ‐ Ruszył szybko w stronę koszar. // Mogę tak poprostu zwolnić się?//
Adrenalina i strach sprawiły, że trafiłeś tam dość szybko. //W sensie, że odejść na stałe ze straży? Ta, zwłaszcza, że nie dopilnowałeś więźnia.//
Więc podeszła do niego. ‐Dzień dobry. ‐ Powiedziała z uśmiechem do sprzedawcy.
‐ Dobry, dobry. ‐ mruknął Ork. ‐ Co kupuje?
‐Ma pan tutaj jakiś jednoręczny miecz ze stali? ‐ Spytała się.
Zmierzył Cię wzrokiem, a później skinął głową i podniósł jeden z mieczy. Machnął nim kilka razy, ze świstem przecinając powietrze. ‐ Orkowa stal. ‐ rzekł z zadowoleniem. ‐ Przebić prawie każdy pancerz.
// Tak, o to mi chodziło.// Pobiegł do przełożonego gdzie szybko mu przedstawił sytuację. ‐ Strażnicy nie żyją… Uciekł z jakimś człowiekiem…
‐ Gdzie? Kiedy? ‐ spytał, najwyraźniej zdezorientowany. Cóż, ucieczka, i to taka, była tym, czego się najmniej spodziewał.
‐A po ile ten miecz? ‐ Spytała się zaciekawiona.
‐ Dwie dychy. ‐ powiedział Ork po dłuższym zamyśleniu.
Położyła dwadzieścia monet i gestem poprosiła o miecz.
Porzucił go, złapał w locie za klingę i podał Ci rękojeść, drugą dłonią zgarniając złoto.
Złapała miecz. ‐Dziękuję. ‐ Uśmiechnęła się i poszła dalej, idąc przyglądała się mieczowi.
No to szłaś i przyglądałaś się.
Zaczęła szukać tablicy ogłoszeń.
Znalazła takową niedaleko.
Więc czytała ogłoszenia, może coś zaciekawiłoby ją.
Zależy co uznawała za ciekawe.
Za ciekawe uważała wszystko, gdzie mogłaby ciąć mieczem.
Miejscowa straż miała do zapłacenia dwadzieścia pięć sztuk złota za pozbycie się jakiegoś Krasnoluda, który terroryzował biedniejsze dzielnice.