Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ninja:
Po opuszczeniu karczmy stanęły jak wryte, bo najwidoczniej nikogo nie było.
//Zabrzmiało to przez chwilę jakbyś był burdel tatą :V//
Taczka:
W końcu przerwał i zabrał swoją rękę, a dziwne uczucie minęło. Oparł się o najbliższą ścianę i zaczął ciężko oddychać.
‐ Dawno tego nie robiłem. ‐ wymamrotał. ‐ Powinienem więcej ćwiczyć. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jakaś banda kieszonkowców, odebranie im pieniędzy, i to z nawiązką, nie powinno być trudne.
Bóbr:
Dopiero wtedy odwrócił się do Ciebie. Miał twarz pospolitego mieszkańca miasta, jedynie te fioletowe oczy, oczy przypominające otchłań obłędu…
Po chwili wahania zaśmiał się i chwycił Twoją dłoń, boleśnie ją wykręcając. Poczułeś ból i puściłeś sztylet, a on odepchnął Cię i go podniósł. Następnie, nie przestając się śmiać, ruszył w Twoim kierunku.