Miasto Gilgasz.
-
Rafael_Rexwent
Kuba1001 pisze:
Rafael:
‐ Lodowa Śmierć to największy Smok jakiego spotkałem, od nosa do czubka ogona mógł mieć ponad dwadzieścia metrów długości. Straszny stwór. Drugi był mniejszy, zaledwie dwanaście metrów. Spotkałem go w Głazogarbach. Lodową Śmierć zgładziłem razem z pewnym moim znajomym, a z drugim rozstałem się w pokoju, choć obiecał, że zabije mnie jeśli kiedykolwiek zobaczy moje przeklęte, fioletowe oczy.// Zacytowałem ostatni twój odpis, żebyś nie musiał szukać po stronach :v //
Rafael- ‐ Ja spotkałem tylko jednego, jedynego smoka. Wielkiego i o specyficznym usposobieniu. *
-
-
Kuba1001
//Wcale nie przeszkadza mi, kiedy tyle osób pisze w jednym temacie. Serio, w ogóle. Bo jedynie Gilgasz jest prawilną lokacją, reszta to jakieś zadupia i rudery, nieprawdaż?//
Rafael‐Mangozjeb:
‐ A można jaśniej? ‐ spytał, tym razem to on był zainteresowany Twoją historią.
Creepy:
‐ To dobrze. Nasz przeciwnik do łatwych oponentów nie należy.
FD_God:
Jeszcze zapewne spali, obecnie był tylko karczmarz, którego ciężką dolą było właśnie wstawanie najwcześniej.
Max:
‐ Puka się, ku*wa! ‐ usłyszałeś zaraz od progu i w Twoim kierunku poszybowało jakieś zawiniątko.
Wiewiur:
Ruszyłeś w stronę miasta, intensywnie myśląc nad reklamą.‐ A co Cię to obchodzi? Jesteś umówiony z szefem?
Angel:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ spytał standardowo jeden ze strażników. -
-
Rafael_Rexwent
// Raz ‐ do Gilgasz wprowadziłeś mnie sam właściwie z tego co pamiętam :v
Dwa ‐ pokochaj jedną JEDYNĄ mangę i od razu niech ci to wypominają w kontekście wszystkich :v //
Rafael- ‐ To było niedługo po rzezi ‐ * Rafael schylił głowę i powoli odetchnął * ‐ Pędząc przez las, mając cały czas przed oczyma rozerwane ciała, zgubiłem się i wpadłem na smoka. Smoki są niezwykle przebiegłe i inteligentne, a ten miał chyba jakiś zwyczaj pytania napotkanych o to, czego potrzebują w życiu. *
-
-
-
Kuba1001
Max (Kolanko):
Udało Ci się je złapać, zobaczyłeś że był to opalizujący minerał, którego nazwy za cholerę nie znałeś.
‐ Oddawaj to, huncwocie jeden. ‐ powiedział gniewnie kwatermistrz. ‐ Pukać nie potrafisz?
Rafael‐Krowojebca:
//Zaraz zacznę wypominać Ci hentajca z Minotaurami i wtedy zrobi się dopiero zabawnie.//
Milczał i jedynie kiwał czasem głową, nie chcąc przerywać Ci opowieści.
Gryzuń:
Najbogatszy wydawał Ci się odziany w purpurę mieszczanin ze złotym naszyjnikiem na szyi oraz sygnetami na palcach.‐ Nasz szef. ‐ odparł, jakby coś to wyjaśniało. ‐ Jak nie jesteś umówiony to się wynoś, ale zaraz!
Taczunia:
‐ Klient nasz pan. ‐ odparł i postawił przed Tobą kieliszek oraz pełną flaszkę.‐ Nie mamy tu nic innego do roboty.
-
Angel_Kubixarius
‐ Sir Kubixarius Withecliff z pochodzenia Gibelestiański przedstawiciel szlachty gołoty, przybyłem by nająć się w służbie ludzi jak i państwa, aby przyczynić się dla ogólnego dobra naszej szlachetnej rasy.
Wypowiedział bez zająknięcia, bowiem to była jego standardowa śpiewka, gdy nie chciał ujawniać swego prawdziwego pochodzenia, a pracował wśród ludzi. Co fakt otrzymał on swego czasu tytuł szlachecki honorowy z pewnych względów kiedy pomógł pewnemu wpływowemu magnatowi,nie wiedząc że ten jest magnatem i mógł tym samym dobrać sobie nazwisko i tytułwać szlachecko, jednak dla dobra speawy by nie wzbudzać kontrowerski podaje on się za szlachtę gołotę, co teoretycznie za równo wśród zefriów jak i ludzi po tamtej sprawie było trafnym określeniem. Jedyne czego mógłby się czepnąć strażnik do miasto Gibelest, bowiem sam Kubix nigdy tam nie był i nic raczej nei wie na temwt tego miejsca, ale i na to ten paskudny najemnik znalazł sposób, mówiąc że mał pamięta z dzieciństwa, że dość szybko zmuszony był wyjechać z matką na wieś gdzie spędził resztę życia. Stereotypowo rzecz biorąc sporo tego sortu szlachty miała takie epizody w życiu i nie jest to akurat aż tak nieprawdopodobne jak by się mogł zdawać. -
-
Rafael_Rexwent
Rafael
// Nic nie wiem o żadnych hentajcach :v Jedynie ten obrazek cycków, ale to nie były cycki Minotaura//
- ‐ Zapytał mnie czego pragnę, a jego głos zatrważał i budził przerażenie. Był okryty wytrzymałą łuską, jak na smoka przystało. Kiedy wyjawiłem mu swoje pochodzenie i pragnienie uzyskania czegoś, co nie rozpada się podczas przemiany w zwierzę ten dał mi jedną ze swoich łusek i nakazał mi ją zakopać. Po tym spotkaniu mam wspomnienie i to ‐ * Rafael poklepał prawą dłonią po napierśniku spoglądając na Drowa.
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Znam Twoje mroczne sekrety, nie chciej, żeby inni je poznali.//
‐ Smoczy Dar. ‐ odparł z namysłem. ‐ Masz wielkie szczęście przyjacielu. Smoki obdarzają nim nielicznych. Bowiem otrzymanie od Smoka cząstki samego siebie z jego własnej woli to wielki zaszczyt.
Wiewiur:
//Nie.//‐ Jesteś umówiony?! ‐ warknął strażnik, wyraźnie tracąc cierpliwość, i celując w Ciebie grotem halabardy.
Angel:
‐ Yhym… No dobra, właź pan, panie gołota. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Creepy:
‐ Wolę, żebyś mi się przypadkiem nie nawinął na miecz.
FD_God:
I czekasz, widać, że szlachta lubi się wyspać.
Angel:
Znalazł i to, i to, bowiem karczm było wiele, a tablica ogłoszeń tuż obok wejścia, pozostaje wybrać coś, co mu bardziej odpowiadało.
Wiewiur:
//Yhym, omijaj klientów, omijaj.//
Nikogo.‐ A kim jesteś? Na kupca ani szlachcica nie wyglądasz.
Max:
‐ A jaki chcesz? -