Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Max:
Westchnął i pociągnął solidnego łyka, a później wylała nawet część zawartości bukłaka na ulicę. Tak, to bez wątpienia musiała być woda.
CC4:
Udało Ci się, teraz możesz zająć się leczeniem samego siebie, bo żaden z walczących nie zwraca na Ciebie większej uwagi, a i bandyci zdają się przegrywać. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
CC4:
Zostało Was kilkunastu, więc tak, o ile ich o to poprosisz lub w jakikolwiek inny sposób dasz znać, że potrzebujesz pomocy z ich strony.
Max:
Ten rzecz jasna skierował się do portu, bo to tę część miasta mieliście patrolować. W sumie dobrze, bo zapach morskiej wody i soli nieco Cię orzeźwił, gorzej, gdy nadejdzie pora na cuchnące ryby… -
-
Kuba1001
Tak właściwie to wszędzie było pełno tej woni, z racji ryb w morzu, na pokładach statków, w magazynach i na straganach, ale może wreszcie uda Ci się odpocząć od tej woni, gdyż zauważyłeś, jak w jedną z uliczek kierują się mężczyzna i kobieta. Niby nic dziwnego, gdyby nie, to że w ręku tego pierwszego dostrzegłeś sztylet, który po kryjomu przykładał do pleców swojej towarzyszki…
-
-
-
Kuba1001
Max:
Nie usłyszałeś odpowiedzi, ponieważ spłoszony Twoją reakcję delikwent od razu uciekł, zostawiając białogłowę w spokoju.
CC4:
Większość miała własne problemy na głowie, ale znalazł się jeden człowiek, który podniósł Cię, ale później nie wiedział zbytnio, co zrobić, bo posadzenie Cię czy położenie gdziekolwiek nie ma większego sensu, prawda? -
-
-
Kuba1001
Max:
Mieszczanie, jak to mieszczenie, mieli to głęboko gdzieś, więc co najwyżej zeszli Ci z drogi. Mężczyzna nie był od Ciebie szybszy, zwłaszcza, gdy użyłeś pierścienia, ale miał tę przewagę, że znał miasto, więc kilka razy nieomal zgubił Cię w portowych uliczkach. Niestety, i jemu udzielił się stres oraz panika, przez co w końcu się pomylił i skręcił nie tam, gdzie trzeba, trafiając wprost na drewniane molo, z którego nie było ucieczki, gdyż drogę na suchy ląd blokowałeś Ty, a ze wszystkich innych kierunków odcinała ja woda.
CC4:
Zadowolony, że sam nie musi dłużej główkować, od razu spełnił Twą prośbę i wrócił do swoich spraw. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Ale panie strażniku, po co się od razu tak gorączkować? Może pan opuści broń i porozmawiamy wtedy jak normalni ludzie, hm? ‐ zapytał mężczyzna, albo starając się Cię zbajerować i uniknąć kary, albo próbując zyskać na czasie żeby coś zrobić.
CC4:
Tymczasem jeden z najemników powiadomił miejską straż o całym zajściu i pojawili się pierwsi, którzy zaczęli grzebać zabitych najemników i układać trupy bandytów na stos. Poza tym zwłoki wszystkich zostały ograbione, aby ich broń i ekwipunek zostały wykorzystane podczas handlu. Tak czy inaczej, Wy ruszyliście w dalszą drogę.