Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Attero
Przysiadł się do stołu i poprawił kapelusz spadający nieco na oczy.
‐ Skoro już tak razem siedzimy, to może warto się przedstawić, racja? Jestem Aurelio. ‐ powiedział uśmiechając się przyjaźnie, po czym spojrzał na elfkę.
‐ Choć niektórzy wolą nazywać mnie ich przeznaczeniem… ‐ dopowiedział spokojnie patrząc na elfkę z zalotnym uśmiechem. -
-
Kuba1001
Max:
‐ A bo ja wiem? Czymkolwiek. Poszukaj jakiejś liny albo choćby odetnij kawałki jego ubrania. Poradzisz sobie czy zostać tu z Tobą?
Ray:
Ciekawie i niebezpiecznie zapowiadało się to, czego było tu najwięcej, a więc polowanie na bandytów, z czego największe nagrody proponowano za trzech hersztów z ich bandami lub bez nich. Po dokładniejsze informacje miałeś zgłosić się do siedziby miejskiej straży, jeśli zechcesz podjąć się tego zadania. Jeśli zaś wolisz wybijać mniej znaczących bandytów, wystarczy opuścić miasto i wrócić z ich głowami, które dostarczysz do koszar straży.
Jurek:
Ostrożność dobra rzecz, choć tutaj była już niepotrzebna: Pomieszczenie, będące małą, ale bardzo elegancką sypialnią z oknem i widokiem na miejski targ, było puste.
Attero:
Również się uśmiechnęła, ale raczej z pobłażaniem. Najwidoczniej nie zrobiłeś na niej większego wrażenia, co można zawsze zmienić.
‐ Kapitan Fengris, do usług. ‐ przedstawił się najstarszy mężczyzna jako pierwszy.
‐ Elnflaim. ‐ odparła krótko po nim Elfka.
Podoficer wybełkotał coś i dopiero po trzeciej próbie z jego pijackiego mamrotania zdołałeś wydobyć imię, Gredrin, a tak przynajmniej Ci się wydawało. -
-
-
Kuba1001
Ray:
Koszary straży miejskiej znajdowały się nieopodal głównej bramy, więc odnalazłeś je bez trudności. Było tam dziwnie pusto, na warcie stał tylko jeden strażnik, leniwie opierający się o swoją włócznię, choć gdy zobaczył, że ktoś nadchodzi, od razu stanął na baczność.
‐ A Ty czego tu szukasz? ‐ burknął, mierząc do Ciebie grotem opuszczonej już poziomo włóczni.
Max:
Liny nie było, ale pocięcie ubrań na pasy powinno wystarczyć, o ile zwiążesz ich w kilku miejscach i dość mocno.
Hobbit tymczasem skinął głową i odszedł, biegnąc pędem na opuszczony posterunek.
//Twoja wola, ale weź pod uwagę, że tutaj, najpewniej od razu, spróbuje uciec albo będzie wzywać pomocy. a z kolei tam będzie też go trzeba pilnować.// -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ray:
Kręcąc głową z irytacją, wskazał Ci na budynek, przy którym pełnił wartę, a obok którego obaj rozmawialiście przez cały czas…
Attero:
‐ Po to tu jesteśmy. ‐ odparł kapitan. ‐ I jesteśmy otwarci na propozycje co do gry, zwłaszcza jeśli będzie to coś nowego, bo klasyki powoli już nas tu nudzą.
Jurek:
Nic na widoku, dopiero podczas szperania w szafkach znalazłeś małą skrzynkę, a w niej nieco pierścionków, naszyjnik, kolczyków i tym podobne. Niewiele tego, ale wszystko jest dość cenne. -
-
-