Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Żeby o tym pomyśleć warto najpierw pokonać Orka, który blokuje drogę do pokoju i na resztę korytarza.
Zaraz, on nie walczył w pokoju?
//A pisałeś, że tam wchodzisz?//
//Chłopie, ja nawet o korytarzu nie wiedziałem ;‐;
//Byłeś w przedpokoju, poszedłeś na górę, olałeś piwnicę, zszedłeś na dół, poszedłeś korytarzem, otworzyłeś drzwi, a resztę już znasz.//
Jakieś odsłonięte elementy pancerza z tej strony?
Szyja, oczy i nos ‐ nic się w tej sprawie nie zmieniło.
Wystrzelił z kuszy w szyję, jako w największy odsłonięty fragment. Bokiem rozpoczął wycofywanie się.
//Na tak bliskiej odległości? Do tego z nienaładowanej wcześniej broni?//
///Jeżeli pierwsza część porażka, patrz drugą część.
//No dobra. Ale gdzie chcesz się wycofać? Do pokoju? Na strych? Dalej na korytarz?//
//Zdala od orka
Tak więc wycofujesz się na korytarz, on na ślepo za Tobą.
Jakie drogi ucieczki możliwe w tym kierunku?
Dalej korytarzem i na piętro do pokoju alchemicznego lub do przedpokoju i na ulicę.
Wybrał przedpokój.
No cóż, nadal tam zarąbiście ciasno, ale dzięki temu w końcu Ork zawadził toporem o ścianę, a gdy jego ostrze się tam wbiło, to zaczął młócić na ślepo pięściami, tam gdzie zakładał, że jesteś.
Mógł czekać, aż się zmęczy. Przygotował kuszę.
Kusza gotowa, ale po Orku nie widać zmęczenia, raz zdzielił Cię nawet prawym sierpowym w policzek.
Jęknął i głośno tupnął, po czym cofnął się na palcach kilka kroków. Niech debil maca podłogę.