Miasto Ur
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
No nie otworzyłeś, bo była zamknięta.
Zohan:
Trafiłeś tam bez problemu, nic wielkiego: Okno, dwa łóżka, nieco mebli i to właściwie tyle. Pokój ma służyć tylko i wyłącznie do wyspania się i do niczego więc.
Taczka:
Tych było wielu, właściwie to każdy handlował ubraniami na każdą kieszeń, zarówno takimi dla pospólstwa, jak i lepszymi, dla bogatych mieszczan, czy też nawet strojami jakich nie wstydziłby się sam Zimtarra.
Wiewiur:
‐ Dlatego, że to nie musi być on czy może z jakiejś innej przyczyny? ‐ spytał, idąc z Tobą do owego cyrulika. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Klucz uniwersalny zadziałał i otworzyłeś ją. W środku było przede wszystkim złoto, klejnoty, ale też i przedmioty z nich wykonane.
Wiewiur:
‐ Czy to na pewno on? Zresztą, co robi u cyrulika?
Zohan:
Jak mówiłeś, byłeś dość zmęczony, więc zasnąłeś szybko. Obudziłeś się kilka godzin później, głównie przez donośne chrapanie Twojego towarzysza. -
-
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Nie tylko chrapiąc, ale teraz i warcząc jak niedźwiedź, niechętnie zwlókł się z łózka, mrucząc coś pod nosem.
Wiewiur:
Skinął głową i zapukał, gdy znaleźliście się pod domem cyrulika.
‐ Więc nie pytałeś o jego zdrowie, że po prostu to podejrzewasz? Jak to niby było?
Vader:
Na pierwszy rzut oka? Nie, acz dalsze oględziny pozwoliły Ci ustalić, że w skrzyni jest też drugie dno, które można by podważyć nożem, sztyletem lub czymś w tym guście.
Taczka:
Interesujące Ciebie ubrania ograniczały się do jedwabiu, jako materiału, acz pod innymi względami różniły się już od siebie konkretnie: Suknie różniące się od siebie zdobieniami (lub ich brakiem) oraz ilością odkrywanego przez nie ciała, bluzki, bluzy, spodnie, płaszcze, chusty i szale, w różnych kolorach, a wszystkie z tej samej lekkiej, powiewającej, połyskującej i eleganckiej tkaniny. -
-
-