Miasto Ur
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Nie mamy nic do roboty, a poza tym możemy Ci się przydać. ‐ odrzekł i raczej nie było tutaj mowy o taszczeniu Twoich zakupów, ale o ewentualnej ochronie.
Vader:
Nie byłeś w stanie unieść fotela, aby skutecznie nim uderzyć o skrzynię, więc uderzyłeś skrzynią o fotel, w końcu odłamując podłokietnik mebla.
Wiewiur:
‐ Yhym, jasne. To rusz dupę po tego jego znajomego. ‐ powiedział jeszcze medyk, nim nie trzasnął drzwiami, później zamykając je od wewnątrz. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
No nie otworzyłeś, bo była zamknięta.
Zohan:
Trafiłeś tam bez problemu, nic wielkiego: Okno, dwa łóżka, nieco mebli i to właściwie tyle. Pokój ma służyć tylko i wyłącznie do wyspania się i do niczego więc.
Taczka:
Tych było wielu, właściwie to każdy handlował ubraniami na każdą kieszeń, zarówno takimi dla pospólstwa, jak i lepszymi, dla bogatych mieszczan, czy też nawet strojami jakich nie wstydziłby się sam Zimtarra.
Wiewiur:
‐ Dlatego, że to nie musi być on czy może z jakiejś innej przyczyny? ‐ spytał, idąc z Tobą do owego cyrulika. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Klucz uniwersalny zadziałał i otworzyłeś ją. W środku było przede wszystkim złoto, klejnoty, ale też i przedmioty z nich wykonane.
Wiewiur:
‐ Czy to na pewno on? Zresztą, co robi u cyrulika?
Zohan:
Jak mówiłeś, byłeś dość zmęczony, więc zasnąłeś szybko. Obudziłeś się kilka godzin później, głównie przez donośne chrapanie Twojego towarzysza. -