Miasto Ur
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//Czekamy na Zohana.//
Vader:
Może tym razem, nie zawsze w końcu tak było. Niemniej, po mniej więcej półgodzinie mężczyzna wrócił.
‐ Nie zabawimy tam wiele, myślę że godzinę, więc ruszajmy od razu. ‐ poinformował Cię i wyszedł, kierując się najpewniej do wyjścia.
Taczka:
‐ Cóż… Jestem Magiem Ognia i przyjacielem oraz prawą ręką Lorda Baryxa, jednego z rządzących w mieście… Pochodzę z Verden, tutaj trafiłem przypadkiem, ale postanowiłem osiąść. Dopóki Lord nie odkrył mojego potencjału, imałem się różnych zajęć, byleby przeżyć. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Zohan:
Jako iż z resztą było podobnie, natychmiast ruszyliście w kierunku bramy miasta, opuszczając je w ciągu kilku minut.
Vader:
Kierowaliście się tam, gdzie wcześniej, czyli do tej samej karczmy, ale tym razem wejście powinno być znacznie prostsze.
‐ Błagam, nie narób tym razem zbyt wielkich szkód, a tym bardziej wstydu. ‐ szepnął mieszczanin, gdy zbliżaliście się do wejścia.
Taczka:
‐ Rada Lordów. Kiedyś był też Arcylord, ale jego funkcję usunięto i pozostała tylko rada. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wkroczyłeś do zdecydowanie najelegantszej karczmy i jednocześnie tej jedynej lub jednej z niewielu, gdzie nijak mogłeś wtopić się w tłum.
‐ Więc…?
Taczka:
‐ Co Ty na to, żebyśmy urządzili sobie małą wycieczkę? Znam miasto jak własną kieszeń, a przynajmniej te ciekawsze miejsca.
Zohan, Wiewiur:
Łowcy milczeli, jak to profesjonaliści, reszta w sumie też… Myśliwi uzbrojeni byli w łuki, kusze, noże, sztylety, jednoręczne topory, krótkie miecze, tarcze, oszczepy i włócznie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Dość sprawnie zniknął w tłumie, teraz pozostaje czekać i go, jak to ująłeś, osłaniać.
Wiewiur, Zohan:
W końcu idący na przedzie łowca wydał rozkaz i zatrzymał Waszą gromadkę.
Taczka:
Również się uśmiechnął, błyskając białymi i równymi zębami, aby później podać Ci rękę i skierować się do wyjścia z karczmy. -