Miasto Ur
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wkroczyłeś do zdecydowanie najelegantszej karczmy i jednocześnie tej jedynej lub jednej z niewielu, gdzie nijak mogłeś wtopić się w tłum.
‐ Więc…?
Taczka:
‐ Co Ty na to, żebyśmy urządzili sobie małą wycieczkę? Znam miasto jak własną kieszeń, a przynajmniej te ciekawsze miejsca.
Zohan, Wiewiur:
Łowcy milczeli, jak to profesjonaliści, reszta w sumie też… Myśliwi uzbrojeni byli w łuki, kusze, noże, sztylety, jednoręczne topory, krótkie miecze, tarcze, oszczepy i włócznie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Dość sprawnie zniknął w tłumie, teraz pozostaje czekać i go, jak to ująłeś, osłaniać.
Wiewiur, Zohan:
W końcu idący na przedzie łowca wydał rozkaz i zatrzymał Waszą gromadkę.
Taczka:
Również się uśmiechnął, błyskając białymi i równymi zębami, aby później podać Ci rękę i skierować się do wyjścia z karczmy. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Speszył się nieco Twoją reakcją, ale nie nalegał. Szliście przez jakiś czas główną ulicą, aby po chwili skręcić w jedną z wielu bocznych uliczek. Gdy tylko się tam znaleźliście, pociemniało Ci przed oczami i straciłaś przytomność.
‐ Trzymaj sku*wysyna! ‐ Te słowa były pierwszymi, które usłyszałaś po przebudzeniu, towarzyszyły im krzyki, jęki bólu, szczęk dobywanej broni i bardzo nieprzyjemny odgłos, który najpewniej wywołała pięść łamiąca czyjąś szczękę.
‐ Wszystko w porządku? ‐ spytał Rodo, którego twarz ujrzałaś po otworzeniu oczu. ‐ Nie ugryzł Cię?
Vader:
Szło dobrze, z tym że większość miała Cię w dupie, może poza dwoma kobietami i licznymi najemnikami występującymi tu w roli ochroniarzy, którzy na Twój wzrok odpowiedzieli podobnym oraz trzymaniem dłoni na rękojeściach i trzonkach swych broni.
Zohan, Wiewiur:
Jeden z łowców wskazał na mały, opalizujący kamień o lazurowej barwie, który leżał jakieś cztery metry przed Wami i odbijał padające nań promienie słoneczne. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Zohan:
O dziwo do kamienia podszedł jeden z łowców, ostrożnie chwytając go czymś, co przypominało szczypce, i umieszczając w jutowym worku. Po tym przestoju grupa ruszyła dalej.
Taczka:
‐ Cholerny Wampir. ‐ mruknął Rodo i pomógł Ci wstać. ‐ Na pewno nic Ci nie zrobił?
Vader:
Niby tak, ale po co robić sobie wrogów już teraz? -