Miasto Ur
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Takich było, jak zawsze, poza tym sporo innych mikstur: Rozwścieczające, usypiające, paraliżujące, antykoncepcyjne (dzięki Maskiu) i tym podobne dzieła alchemicznej sztuki.
Taczka:
‐ Z całym szacunkiem, ale Lord twierdzi, że nie podlega to dyskusji, a także powiedział, że kiedyś pani mu za to podziękuje.
Wiewiur:
Jak na razie podróż pustynią nie odbiegała od normy, dopóki nie zatrzymaliście się z jednego, prostego powodu: Ślady nagle się urwały.
Bóbr:
Skąd ten pośpiech? W sumie dobre pytanie, przecież wtedy w karczmie do niczego nie doszło, a Baryx o niczym się nie dowiedział… A jeśli się dowiedział, to Cię nie złajał. Ale po powrocie z załatwiania jakiejś sprawy na mieście był zdecydowanie nie w sosie i stwierdził, że na długo miejsca tu nie zagrzejecie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Transakcja przebiegła pomyślnie, ku zadowoleniu obu stron.
Wiewiur, Zohan:
Wszyscy byliście gotowi, a chwila spokoju trwała jeszcze dosłownie kilka sekund, aż potwór postanowił zaatakować, nagle wynurzając się z piasku i odrzucając Was na boki oraz powalając na ziemię. Najgorzej miał jakiś Ork stojący najbliżej jego szczypiec, skorpion chwycił go i próbował przeciąć na pół, a gdy mu się to nie udało, z pomocą drugich również go złapał i zwyczajnie rozerwał na strzępy. -
-
-
-
-
-
-