Miasto Ur
-
Kuba1001
Zohan:
‐ Jeśli pod niego wejdziesz, to Cię zmiażdży, daj pracować profesjonalistom! ‐ odkrzyknął jeden z łowców, acz wciąż nie robili nic specjalnego, więc albo nie mieli pojęcia co robić, albo próbowali zmęczyć bestię, aby łatwiej byłoby im ją zabić.
Taczka:
Ujrzałaś nad sobą twarz Zimitarry, który przysiadł na skraju łóżka.
‐ Już wszystko skończone. ‐ powiedział z ulgą w głosie. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Raczej nie, bo wiesz do którego pomieszczenia weszli, a jeśli chcesz wciąż zgrywać pozory to powinieneś ruszyć razem z nimi.
Wiewiur:
Owszem, ale wzbudziłeś jej spore zainteresowanie, które objawiła tym, że się na Ciebie rzuciła, acz nic poza tym, bo w oczy nie byłeś w stanie trafić. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Liczyłem na nieco bardziej wylewne podziękowania za uratowanie życia Tobie i wielu mieszkańców tego miasta, jeśli nie państwa lub kontynentu. ‐ burknął. ‐ Tak, strażnicy mi coś wspominali. Spotkałaś w mieście Wampira… To przecież bardziej niż nierozsądne, aby udać się tam znowu.
Zohan:
Nie było, chyba że wejdziesz pod niego, wtedy jak najbardziej.
Wiewiur:
Niezbyt, nadrabiał wytrzymałością i licznym arsenałem broni oraz siłą.
Vader:
Było to praktycznie puste pomieszczenie, co najmniej z kilkoma meblami na krzyż, gdzie czekał na Was Goblin. Ten sam, który Cię zwerbował. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Niewiele, bo mając innych wrogów na głowotułowiu zwyczajnie Cię zignorował.
Vader:
Tak, chyba na Ciebie, bo chciał mieć komplet najemników do odczytania rozkazów. W sumie ograniczaliście się do strzeżenia wszelkich drzwi i innych wejść do budynku, Tobie przypadła służba z Hobgoblinem i Drakonidem przy głównym wejściu.
Zohan:
Same pudła, były małe, więc stanowiły trudny cel, a do tego skorpion wciąż się ruszał, byleby tylko unikać ostrzału.
Taczka:
‐ Na przykład pchanie się w łapska Wampirów? -
-
-
-
-
-