Miasto Ur
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Tak naprawdę to w niczym, ale sądzę, że to lepszy pomysł na spędzenie czasu wolnego niż wszechobecna nuda podczas czekania na mnie, prawda?
Zohan:
Jeśli będziesz teraz strzelać to prędzej zabijesz któregoś ze swych kompanów niż zranisz bestię.
Wiewiur:
Jeśli będziesz teraz strzelać to prędzej zabijesz któregoś ze swych kompanów niż zranisz bestię.
Vader:
Cóż, jak na razie nic ciekawego nie wykryłeś, a poza tym zaczyna zmierzchać. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//Czekamy na Zohana tym razem.//
Taczka:
‐ Dziś wieczorem, czyli za kilka godzin… Jak rozumiem, zdążysz się przygotować do tego czasu? ‐ spytał z uśmiechem, zapewne mając na myśli to, że kobiety zwykle spędzają wiele czasu w łazience, byleby przygotować się do wyjścia, na które się przez to z reguły spóźniają.
Vader:
Z pewnością. -
-
-
Kuba1001
Zohan, Wiewiur:
Wszelkiej maści Nekromanci byliby dumni, to był ślepy szturm z wykorzystaniem przewagi liczebnej, ale o ile tym tępym kupom mięcha się udaje, to i im, gdy kilko zdołało wleźć pod podbrzusze potwora i wypruć mu na piach wnętrzności, acz jeden zginął, gdy upadający stwór go zmiażdżył, dodatkowo inny został nadziany na kolec, a kolejnych trzech stwór rozerwał szczypcami… Właściwie to nie byli to pełnoprawni łowcy, ale ochotnicy, więc reasumując: Zostały tylko dwie sztuki mięska armatniego, czyli Wy.
Vader:
A i owszem, chociaż zauważyłeś coś ciekawego, a mianowicie kilku odzianych w ciemne szaty i płaszcze z kapturami osobników mknących po dachach, a nawet ponad nimi…? Nieee, z pewnością masz zwidy, chociaż fakt faktem, ze biegną prosto na Ciebie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Skinął Ci jeszcze raz głową i opuścił pomieszczenie.
Vader:
Można się o tym przekonać tylko w jeden sposób…
Wiewiur, Zohan:
Bohatersko okrążaliście bestię, byłoby to bardziej bohaterskie, gdyby nie to, że już dawno nie żyje, a Wasi towarzysze patrzą na Was jak na idiotów lub osoby niespełna rozumu. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Zohan:
‐ Należy oprawić to monstrum, a że zajmie nam to sporo czasu, to bierzcie się za rozkładanie obozu. ‐ wyjaśnił dowódca i sam z około połową podwładnych wziął się za skorpiona, Waszej dwójce i reszcie łowców zostawiając obowiązek rozpalenia ogniska.
Taczka:
//Właśnie nie ubrała, więc bingo.//
Wyglądałaś z pewnością zjawiskowo jak na lokalne standardy, zwłaszcza że strój odkrywał co nieco i podkreślał pewne atuty… Niemniej, widać też na nim, że jesteś dość blada, ale potrzeba kilku dni, aby to naprawić.
Vader:
Stałeś się niewidzialny, bo tylko dlatego zamaskowani stanęli na przeciwnim dachu i nie zauważyli Cię, a w konsekwencji nie zabili. -