Miasto Ur
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Tak, ale gdy oni to zrobią, to wcale nie będzie to równoznaczne z wykonaniem przez Ciebie zadania, a wręcz przeciwnie, więc pewnie po jakimś czasie skończysz jak Smok, z tym że nieco później i w ździebko innych okolicznościach.
Taczka:
Nie, ale teoretycznie dla Ciebie każda pora może być tą obiadową lub jakąkolwiek inną związaną z przygotowywaniem posiłków, przecież wystarczyło polecić sługom, aby coś przygotowali.
Zohan:
Cóż, nie było to trudne, więc szło dość szybko, zwłaszcza że reszcie jeszcze sporo zejdzie się z patroszeniem skorpiona. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
To oczywiste, ale obecnie przekazują sobie szeptem i na migi instrukcje i po raz ostatni omawiają ustalony dużo wcześniej plan. Chwilę później każdy dobył broni, a inny przyklęknął na płaskim dachu budynku, położył na nim dłoń i zaczął coś mamrotać, najpewniej inkantację zaklęcia Magii Ziemi, bo to z kamienia zbudowano ten budynek.
Wiewiur:
Cóż, nie było to nadzwyczaj trudne: Wystarczyło wbić nóż, sztylet, miecz, włócznię lub coś podobnego w odpowiednie miejsce na ciele bestii i odpowiednio podważyć, a wtedy pancerz schodził niemalże sam. Później zostało już tylko dobranie się do co ważniejszych organów wewnętrznych, kolca jadowego i podzielenie pancerza na części, czym to się zajęli. Niemniej, po godzinie na pustyni zostało już tylko bezwartościowe truchło, które dość szybko wpadło w oko krążącym nad nimi sępom.
Taczka:
Pokiwał głową, a później odszedł. Około dziesięciu minut później usłyszałaś smakowity zapach smażonego mięsa, a jedna ze służących zaprowadziła Cię do jadalni, gdzie czekała na Ciebie wołowina w jakimś sosie, a także chleb, kilka owoców, sałatka i dwa kieliszki: Wypełnione wodą i winem, dla pewności, w końcu służba i kucharze nie znali Twoich upodobań tak dobrze, jak pana Zimitarry. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Jak widać nie miał hełmu pod kapturem, bo bełt wszedł tam perfekcyjnie i pozbawił go życia, najpewniej zagłębiając się prosto w mózgu… Pozostali skrytobójcy ustawili się plecami do siebie, dobyli broni w postaci sztyletów, noży do rzucania, jednoręcznych kusz i jednoręcznych mieczy, a później zaczęli rozglądać się wokół za zabójcą ich kompana.
Taczka:
Po posiłku byłaś dość syta i nim zdążyłaś zastanowić się, czym zajmiesz się teraz, jeden ze służących wskazał Ci oczekującego w drzwiach Zimitarrę, a także wspomniał, że powinnaś być już gotowa do spotkania.
Wiewiur:
Rozkazy opiewały bardziej na wystawienie wart, zabezpieczenie łupów, rozpalenie ognia, przygotowanie posiłku i tym podobne, jednakże najpewniej z takimi bogactwami rankiem wrócicie wprost do Ur, bo złota spokojnie starczy dla każdego… Ciekawe, czy byłoby tak, gdyby nie wcześniejsze straty w Waszych szeregach? -
-