Miasto Ur
-
Kuba1001
Taczka:
Skinął Ci jeszcze raz głową i opuścił pomieszczenie.
Vader:
Można się o tym przekonać tylko w jeden sposób…
Wiewiur, Zohan:
Bohatersko okrążaliście bestię, byłoby to bardziej bohaterskie, gdyby nie to, że już dawno nie żyje, a Wasi towarzysze patrzą na Was jak na idiotów lub osoby niespełna rozumu. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Zohan:
‐ Należy oprawić to monstrum, a że zajmie nam to sporo czasu, to bierzcie się za rozkładanie obozu. ‐ wyjaśnił dowódca i sam z około połową podwładnych wziął się za skorpiona, Waszej dwójce i reszcie łowców zostawiając obowiązek rozpalenia ogniska.
Taczka:
//Właśnie nie ubrała, więc bingo.//
Wyglądałaś z pewnością zjawiskowo jak na lokalne standardy, zwłaszcza że strój odkrywał co nieco i podkreślał pewne atuty… Niemniej, widać też na nim, że jesteś dość blada, ale potrzeba kilku dni, aby to naprawić.
Vader:
Stałeś się niewidzialny, bo tylko dlatego zamaskowani stanęli na przeciwnim dachu i nie zauważyli Cię, a w konsekwencji nie zabili. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Tak, ale gdy oni to zrobią, to wcale nie będzie to równoznaczne z wykonaniem przez Ciebie zadania, a wręcz przeciwnie, więc pewnie po jakimś czasie skończysz jak Smok, z tym że nieco później i w ździebko innych okolicznościach.
Taczka:
Nie, ale teoretycznie dla Ciebie każda pora może być tą obiadową lub jakąkolwiek inną związaną z przygotowywaniem posiłków, przecież wystarczyło polecić sługom, aby coś przygotowali.
Zohan:
Cóż, nie było to trudne, więc szło dość szybko, zwłaszcza że reszcie jeszcze sporo zejdzie się z patroszeniem skorpiona. -
-
-
-
-
-