Miasto Ur
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Popatrzył na Ciebie ze zdziwionym wyrazem twarzy, nie będąc zbytnio pewien, co chcesz mu przez to powiedzieć.
Max:
‐ Pomagierów, nie synów. ‐ sprecyzował zirytowany. ‐ Takie szczegóły mogą zawadzić kiedyś na całokształcie misji, pamiętaj. A teraz odejdź, jeśli to wszystko, i zaczekaj na zewnątrz, przyślę Ci tam oczekiwaną pomoc.
Zohan:
Swój stragan miał rozstawiony tam, gdzie wcześniej, więc po chwili kluczenia i przypominania sobie, gdzie to dokładnie było, trafiłeś na miejsce. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Że trzech jeszcze przeżyło?
Max:
//Nie, ale skoro kazał Ci odejść, to lepiej odejść, w końcu i tak dostaniesz kilku ludzi do pomocy, oni będą wiedzieć.//
Zohan:
‐ Miło, że znalazł się ktoś, kto zapytał, ale nie, ja handluję tylko tutaj, to do mnie przyjeżdżają, żeby sprzedać towary, a ja również je sprzedaję, tylko że drożej, niż kupiłem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Nie interesowało mnie to, bardziej liczy się to, jaka jesteś teraz i jaka będziesz.
Zohan:
‐ Popytaj kupców na targu, jeśli jesteś porządnym najemnikiem to znajdziesz pracę w niej niż kwadrans.
Max:
Najwidoczniej mieli oni zadanie kontrolować tylko tych, którzy wchodzą, a nie wychodzą, bo zwyczajnie mieli Cię gdzieś.
Vader:
Rozejrzał się nerwowo wokół, co i tak niewiele by dało, w końcu jest niemalże bezbronny przez tyle ran. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Lub mogłeś pomylić się w swoich rachunkach czy też nie dostrzec trupów.
Ork zaprzeczył ruchem głowy i sam wstał, opierając się ciężko na swojej broni, jaką był dwuręczny topór.
‐ Też idę.
Max:
Po chwili dołączyli do Ciebie pozostali Lichwiarze, ludzie w charakterystycznym odzieniu Gildii, uzbrojeni w noże do rzucania, jednoręczne miecze i sztylety. Spojrzeli na siebie, później na Ciebie i bez słowa ruszyli dalej, najpewniej w kierunku domu Waszego celu.
Zohan:
Dobrych najemników nigdy nie dość, więc w końcu znalazłeś pracę u pulchnego handlarza, który chciał przetransportować swoje dywany, ceramikę i inne luksusy do Verden, w czym potrzebował licznej obstawy, bo i karawana była spora, tak więc mimo wynajęcia już tuzina chętnych, wciąż szukał następnych. -
-
maxmaxi123
Cóż, nieco się obawiał tego, że zbyt będą rzucać się w oczy, ale cóż, skoro się tak ubrali, to najpewniej nie ma się czego obawiać. Ruszył więc za nimi.
//Tu chcę wiedzieć, jak to zazwyczaj załatwiają. Przychodzą i otwarcie mówią, że przyszli po niego, czy jednak bardziej po cichu? Bo stawiałem na to drugie, ale teraz jednak jestem za tym pierwszym. Albo najlepiej, jakbyś przedstawił pokrótce taką typową akcję, bądź dał linka (jeżeli pamiętasz) do fabuły kogoś, kto też został Lichwiarzem? -