Miasto Ur
-
Kuba1001
Wiewiur:
Nie spieszyło się jej, więc dogoniłeś ją nieopodal karczmy.
‐ Czego tu jeszcze szukasz? ‐ zapytała, gdy zdała sobie sprawę, że idziesz za nim.
Taczka:
Bynajmniej Cię stąd nie wygonił, a nawet chyba postanowił walczyć na pokaz, bo choć mógł rozbrajać i pokonywać każdą parę wojowników, jakie wchodziły do walki w regularnych odstępach, nim wkroczą kolejne, to jednak zaangażował ich wokół siebie aż ośmiu, dopiero wtedy dając pokaz swojego szermierczego kunsztu, tym większego, gdy zdałaś sobie sprawę, że i jego oponenci używają prawdziwej broni, a nie drewnianej służącej do ćwiczeń, a także nie wydają się przejmować tym, że mogliby zrabić lub nawet zabić swego pana, o ile rzeczywiście byli jego sługami.
Vader:
Nie odpowiedzieli, dziwnie jak na zwłoki, zwłaszcza takie nieożywione… Niemniej, na szczęście nie musiałeś sprzątać sam, po chwili wrócił Goblin, choć on oczywiście nie miał zamiaru Ci pomóc, ale przywiedzeni przez niego kompani, dwóch ludzi i Krasnolud, już jak najbardziej.
‐ Co ograbicie to Wasze, chyba że trafi się coś bardziej nietypowego niż złoto albo broń. ‐ wyjaśnił Goblin i zniknął za drzwiami. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Po ponownym pokonaniu wszystkich rywali odesłał ich, dziękując za dobrą walkę, a sam przetarł spocone ciało ręcznikiem.
‐ I jak się podobało? ‐ zagadnął, patrząc na Ciebie.
Vader:
Lwia część to Mroczne Elfy, około dwie trzecie, a reszta to najzwyklejsi w świecie ludzie, ale, co ciekawe, ich karnacja jest zbyt jasna jak na lokalnych.
Wiewiur:
‐ W karczmie świetnie wypełniłeś mój rozkaz, nie ma co. Jeśli dalej tak pójdzie, zginę nim zdążysz zauważyć. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Prychnęła i ruszyła dalej, w kierunku targu niewolników.
Vader:
Faktycznie, żałosn… Chwila, czy Ty aby nie robiłeś czegoś podobnego?
Kosztowności nie mieli przy sobie, najwidoczniej uznali, że wypełnione złotem mieszki i sakiewki oraz ozdoby będą im tylko przeszkadzać, w sumie słusznie. Mógłbyś co najwyżej podebrać im ich broń.
Taczka:
‐ Uznałem, że skoro już jesteś, mogę dać mały pokaz… Zwykle się tak nie bawię. -
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Trafiliście razem na targ, a tam Wasze drogi się rozeszły, zwyczajnie zniknęła w tłumie, co na pewno było jej zamiarem od początku.
Vader:
Ten konkretny skrytobójca miał osiem noży do rzucania, dwa długie sztylety do walki w zwarciu i parę zakrzywionych mieczy jednoręcznych oraz kilka fiolek, zapewne wypełnionych truciznami dla Smoka lub jego samego. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Miała na sobie płaszcz z kapturem, tak właściwie to wcześniej nie widziałeś jej twarzy… Równie dobrze mogła go teraz zrzucić z siebie i przejść tuż obok, wychodząc z targu…
Vader:
Udało się, w tym czasie pozostali zajęli się resztą ciał, których również pozbawili uzbrojenia, na ubytek własny, innych najemników Smoka bądź na handel, w końcu to broń doskonałej jakości, a chętnych zdolnych zapłacić za nią odpowiednią sumę na pewno nie zabraknie. Właściwie to jeśli już czegoś miałoby braknąć, to właśnie tego oręża.
Taczka:
‐ Nie masz się czego obawiać, gwarantuję, takie walki to dla mnie nie pierwszyzna, zwłaszcza że walczyłem już z wieloma prawdziwymi, a nie sparingowymi, przeciwnikami, od bandytów i piratów, przez potwory i dzikie zwierzęta, a ostatnio na Wampirach skończywszy. -
-