Miasto Kasuss
-
KazuteJako, że po akcji w karczmie jej humor nieco się pogorszył, postanowiła go sobie polepszyć drobnym żartem. Wwyszła i wzięła szklankę wody by następnie bardzo ostrożnie, z grymasem na twarzy wrócić do pokoju ze śpiącą beką i wylać jej zawartość na jego twarz. Fakt, zdarzało jej się szczerze lubić osoby, które owinęła sobie wokół palca, acz nie przeszkadzało to jej w dokuczaniu im.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001Killer:
Ponownie wzruszył ramionami, jemu to najwidoczniej było obojętne, a Ty w końcu powinieneś wziąć sprawy w swoje ręce i ruszyć dupsko, chyba że chcesz, żeby zastała Was tu pełnia.
Taczka:
Wyraźnie zadowolony z Twojej reakcji, polecił Ci wstać, a następnie kazał Twoim żołdakom usadzić Cię na swoich kolanach.
‐ No, wszystko na swoim miejscu, hę? ‐ zapytał, znów się uśmiechając, z wyrazem tryumfu na ustach, po czym przeraźliwie zarechotał. ‐ Powiedz no, jak wtedy udało Ci się uciec, hę?
Kazute:
‐ Hę? ‐ zapytał. ‐ Jakaś robota jest? ‐ dodał, sięgając po swój oręż, jakby w chwili wypowiedzenia pytania wiedział już, jaka będzie odpowiedź. -
-
-
-
Kuba1001Goblin spojrzał na Ciebie z gniewem w oczach i bez słowa wymierzył Ci siarczysty policzek.
‐ Jak ja coś rozkazuję, to Ty masz to zrobić, jasne?! ‐ wydarł się. ‐ Teraz to ja jestem Twoim panem!
‐ Driga, spokojnie. ‐ usłyszałaś nagle dość rozbawiony, ale przy tym dziwnie zimny i wypruty z uczuć głos. ‐ Nie warto.
Po chwili dostrzegłaś trzy postaci wchodzące do sali tronowe Goblina, z czego przemawiała ta pośrodku, dwie kolejne trzymały się z tyłu, kilka kroków za nią, po bokach.
‐ Wszyscy wyjść! ‐ fuknął Goblin, a po chwili sala wyludniła się, każdy udał się do swoich kwater, z wyjątkiem jego, gości, Ciebie i garstki żołdaków.
‐ Zabrać mi ją stąd! ‐ dodał, a podwładni zabrali Cię z jego kolan. Jeden od raz, dla pewności, wziął szmatkę, którą byłaś wcześniej zakneblowana, i ponownie zmusił Cię, abyś ją zagryzła, zaciskając ciasno z tyłu głowy. Dopiero wtedy zostałaś odprowadzona jakimś bocznym korytarzem, a strażnicy dobrą chwilę sprzeczali się, gdzie Cię zabrać. Ostatecznie nie wykazali się zbytnią inteligencją czy zdolnością przewidywania, zabierając Cię do komnat ich szefa, gdzie zostałaś przywiązana do jednej z drewnianych kolumn, które podtrzymywały baldachim jego łoża. -
-
Kuba1001Nie udało, najwidoczniej zamysłem Goblinów było, aby ich szefo znalazł Cię w dokładnie takiej pozycji, w jakiej Cię zostawili. Teoretycznie mogłaś próbować do skutku, ale nim zaczęłaś to na poważnie rozważać, do komnaty ktoś się wślizgnął, dyskretnie zamykając za sobą drzwi. Jak się okazało, był nim te chłopak, którego zauważyłaś w sali tronowej, a wcześniej spotkałaś przed opuszczeniem Kasuss. Rozejrzał się wokół, jakby węsząc pułapkę, i podszedł do Ciebie, kładąc palec na ustach, co było dość wymownym gestem, zwłaszcza po tym, jak wyjął Ci knebel z ust.
‐ Co Ty tutaj robisz? ‐ zapytał, przyglądając się jeszcze więzom. ‐ Dowiedziałem się, że uciekłaś z Kasuss i myślałem, że już Cię tu więcej nie zobaczę. Dlaczego wróciłaś? -
-
-
-
-
-