Archipelag Sztormu
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Z jednej strony byli bardziej zajęci lecącymi zewsząd bełtami, ale i tak ciężko nie było dostrzec szarżującego na nich Minotaura, tak więc pierwszy z nich postawił swa tarczę na posadzce, zaparł się o nią jedną ręką, a drugą wyciągnął włócznię w Twoją stronę. Stojący tuż za nim strażnik natychmiast powtórzył gest, stawiając włócznię z drugiej strony.
Taczka:
Zabiłeś dwóch, pozostali osłonili się tarczami i ruszyli w Twoją stronę.
Ekspedycja:
Kazute:
Niestety nie, tak właściwie to on był tu najniebezpieczniejszy, nawet mimo to, że zaczął się cofać wgłąb dżungli, najwyraźniej mając dość tej dziwnej walki z oponentem, którego wcześniej na swe gadzie oczy nie widział i której najwidoczniej nie był w stanie wygrać.
Vader:
Zbity z tropu dzikus niezdarnie powtórzył gest, a później i tak serdecznie Cię uściskał, aby później znów skinąć głową i odejść w busz wraz ze swymi kompanami w nim ukrytymi. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Tarcze jednak zrobiły swoje, mimo iż prymitywne, ocalając głowy swych właścicieli, jednakże była to obrona jednorazowego użytku, bowiem strzaskałeś obie. Doskonale wiedząc, że teraz każdy Twój atak prawie na pewno ich dosięgnie, obaj ramię w ramię rzucili się na Ciebie, jeden z włócznią wycelowaną w brzuch, a drugi w okolice szyi.
Taczka:
Zabiłeś jeszcze jednego, później trafienie kogokolwiek z obecnej pozycji było niemożliwe, gdyż wszyscy zasłanali się tarczami. Pierwszy strażnik, wciąż osłaniając się i wykonując pchnięcie w brzuch w Twój tors, już przybył, drugi będzie za kilka sekund, pozostałym brakuje nieco więcej.
Ekspedycja:
Abby, Wiewiur:
//Chyba możecie już wracać.//
Vader:
Wszyscy, mniej lub bardziej raźno, zabrali się do pracy.
‐ Jak wielki będzie obóz tutaj, skoro budujemy wieżę? ‐ zagadnął jeden z marynarzy.
Kazute:
O dziwo, trafiłaś, a z jego szyi zaczęła obficie broczyć krew. Mimo to ruszył w Twoim kierunku, aby ostatecznie paść trupem po przejściu pięciu metrów. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Udało się i rzucili się do ucieczki, co jest plusem, ale podobno żaden strażnik miał nie ujść z życiem… Jak na złość, dwóch kolejnych zajęło ich miejsce i natarło w identycznym szyku.
Taczka:
O ile unik się udał to taki skok byłby bardziej niż niemożliwy, tak więc lepiej wymyśli coś innego, zwłaszcza że jest ich już dwóch, z czego jeden ponownie atakuje pchnięciem na wysokości brzucha, a drugi nieco wyżej, w okolice serca, płuc lub innych ważnych narządów.
Ekspedycja
//Tak w zasadzie to się ciągnie jak flaki z olejem i przyznam, że nie mam już najmniejszej ochoty na prowadzenie tego wątku, więc mogę Wam przewinąć o kilka tygodni w świecie gry albo rzucić to w cholerę, wybierajcie.// -
wiewiur500kuba
Sh’arghaan
//Mi to obojętne.//Gdurb
Szybko rzucił okiem czy strażnicy mają gdzie uciec. Z tego co pamiętał, to na pewno jest tutaj jedno wejście którym oni tutaj weszli. Ale mogli też mieć kilka innych, o których nie wiedział. Miał na dzieję że ten kusznik, się nimi zajmie. W najgorszym wypadku rzuci się za nimi w pogoń. W międzyczasie zniszczył kolejnym dwóm strażnikom tarczę, ewentualnie ich głowy. Zależy co było w zasięgu jego broni. -
-
-
-