Archipelag Sztormu
-
Kazute
Po wysłuchaniu historyjki zaklaskała. Orłowi należy się przynajmniej odrobinka uznania za to, że chciało mu się walczyć kilka godzin z wielkim stworem co myśli mięśniami i pustym żołądkiem.
‐ Gratuluję nie tylko sprytu, lecz także odwagi ‐ przyznała. ‐ Odwaga w tym świecie to cenna cecha, choć przez niektórych potępiana i uważana za głupotę. -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Wolał unikać bliższych spotkań z tym Magiem i również nie zamierzał go denerwować. Mimo, że ta sprawa trochę go zainteresowała, to i tak udał się na śniadanie. Czego tym razem przyjdzie mu posmakować?Sh’arghaan
Wszystko co dobra kiedyś się kończy. Sh’arghaan szybko zerwał się z miejsca i chwycił za swoją broń. Miał nadzieję, że napastnicy nie będą uzbrojonymi po zęby potworami, które zamieszkują na wyspie, a będą to zwykli tubylcy z kamiennymi dzidami. Łatwą bitwą po przebudzeniu, zawsze najlepiej rozpoczyna się dzień.
Ruszył szybko do źródła odgłosów, które starał się namierzyć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie są okrążeni i napastnicy atakują z jednej strony, to może ułatwić mu walkę. -
maxmaxi123
Niegroźnym… zależy. Zioła dalej działają, czy już dawno przestały? Eh… Na wszelki wypadek przygotował sobie kolejną miksturę. Jak poczuje się słabiej, wypije i powinno być w porządku. W tym samym momencie szybko omiótł wzrokiem teren wokół. Miał czym rzucić w tę bezkresną pustkę przed nim, obok niego i, właściwie wokół?
-
Kuba1001
Wiewiur:
Standardowego podróżnego prowiantu, czyli suszonego mięsa, sucharów i tym podobnych, ale wzbogaconych o świeże ryby i owoce oraz podwójną porcję rumu.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Napastnicy dziesiątkami, jeśli nie setkami, roili się wszędzie wokół. Jeśli chodzi o dzikusów z dzidami to miałeś rację, ale tylko po części: Może i dzikusy, ale nie ludzie, tylko Murloki… Może to nawet i lepiej? Niemniej, Twoi kompani szybko zebrali się do obrony, jak na razie tylko kilku było martwych, podstępne płazy zaatakowały ich, gdy spali, nie dając żadnych szans na obronę.
Max:
Pozbawienie się ekwipunku w ten sposób jest z pewnością świetnym pomysłem, bo poza tym, co masz przy sobie, nie dysponujesz niczym innym.
Kazute:
Tłumacz przetłumaczył Twoje słowa, które wzbudziły radość na obliczu władcy.
‐ A czy Ty masz jakieś godne pochwały osiągnięcie? ‐ zapytał, rzecz jasna poprzez swojego pośrednika, bez którego nie zrozumiałabyś ani słowa.
Vader:
Trafiłeś, potwór zawył z bólu i odszedł kilka kroków, najpewniej chcąc uciec pod wodę. Gorzej, że Głupiec tym razem zadziałał aż za dobrze i tym jednym ciosem wbiłeś klingę głęboko w bok swojego oponenta, przez co miecz będzie raczej ciężko wyciągnąć.
Rafael:
I tym pozytywnym akcentem zakończyłeś rozmyślania, a powinieneś zacząć pakować się do jednej z szalup, które mają przerzucić pierwszą falę wojowników na wybrzeże. -
-
-
Kazute
// Żeby mi się chciało pisać tak długie wypracowania w szkole jak ten odpis, to bym była prymuską. //
Czy miała osiągnięcie? Tak, nawet kilka, lecz swoim zawodem jako skrytobójca lepiej się teraz nie chwalić, gdyż zamiast uśpić czujność jeszcze by ją pobudziła. Z drugiej jednak strony kłamstwa mogłyby wyjść w bliskiej przyszłości na jaw, co zburzyłoby starannie budowane zaufanie Orła. Powie więc prawdę… w pewnym sensie. Kiwnęła głową na potwierdzenie.
‐ W mojej rodzimej okolicy zadomowił się mężczyzna potrafiący przywrócić zmarłych do życia. Ożywione osoby jednak były bezmyślne, nie pamiętały wielu szczegółów ze swojego życia przed śmiercią, a ich ciała były jak ciała zwykłych trupów. Rozkładały się, wydzielając nieznośny smród oraz rozprzestrzeniając niebezpieczne choroby. W przeszłości wiele osób używało wskrzeszonych person, by z ich pomocą przejąć władzę na danym terenie, siejąc równocześnie strach w sercach ludzi. Przez to ożywianie, nazywane nekromancją stało się zabronione na niemal całym kontynencie, dla dobra wszystkich. Mężczyzna ten planował zostać lokalnym panującym z tylko sobie znanych pobudek. Moi rodzice, będący świetnymi wojownikami w pewnym momencie postanowili go powstrzymać, jednak… nie udało im się. Nekromanta ich zabił za pomocą swoich ślepo mu oddanych szkieletów. Odkryłam zmasakrowane ciała mamy i taty w naszym domku na skraju lasu, kiedy wróciłam w rodzinne strony po bardzo długiej podróży po świecie. Bardzo chciałam się z nimi spotkać, opowiedzieć o tym, czego się nauczyłam w nowych miejscach oraz posłuchać tego, co oni przeżyli podczas mojej nieobecności. Jak możesz się domyślać, byłam w rozpaczy, a moim umysłem zawładnęła chęć zemsty. Dlatego starannie przez kilka miesięcy obserwowałam mordercę z ukrycia, zbierałam informacje o nim. Gdy już uznałam, że jestem gotowa, udałam się do jego siedziby, by się z nim zmierzyć. Jako, że jestem szczupła oraz kobiety są naturalnie słabsze od mężczyzn, chciałam zabić go niepostrzeżenie, gdyż w bezpośrednim starciu byłabym bez szans i szybko podzieliła los rodziców. Mój plan niestety się nie udał, dlatego zmuszona byłam stanąć twarzą w twarz z przeciwnikiem. Nie jestem zbyt dobra w walce wręcz, więc co i rusz szukałam okazji do ukrycia się. Zraniona w nogę schowałam się za przewróconym stołem, a szykującego się do zadania mi ostatecznego ciosu wroga zabiłam, strzelając do niego bełt z mojej kuszy. To go zabiło, a okoliczni mieszkańcy słysząc o jego śmierci odetchnęli z ulgą ‐ zakończyła swoją opowieść, lecz po chwili dodała krótkie wyjaśnienie, czym jest kusza, gdyż wątpiła, że taka technologia jest w tym plemieniu. ‐ bełt to krótki patyk z ostrą, metalową końcówką. Kusza to urządzenie, które pomaga “wyrzucić” bełt z dużą prędkością. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Całkiem smaczne, ale przede wszystkim sycące, dzięki czemu miałeś siły do… No właśnie, do czego? Najlepiej byłoby zapytać o to jakiegoś przełożonego, bo choć nie należałeś do najroślejszego szczepu Minotaurów, to jednak miałeś więcej krzepy niż większość marynarzy z okrętu.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Ruszając do boju zmiażdżyłeś przypadkiem jednego z Murloków, pozostałe odsunęły Ci się z drogi, ale gdy tylko zająłeś pozycję, blisko dwa tuziny spośród nich zaczęły Cię otaczać.
Max:
Nic się nie wydarzyło, a i Ty nic ciekawego nie usłyszałeś.
Kazute:
Musiałaś robić kilka przerw w całej swojej wypowiedzi, aby tłumacz nadążał z przekładaniem swemu wodzowi, co mówisz, oraz wysłuchiwał jego pytań. Zadał je dopiero, gdy skończyłaś, nie chcąc przerywać Ci opowieści bardziej, niż było to konieczne.
‐ Wodza bardzo zaciekawiła Twoja opowieść. Chciałby on nauczyć się strzelać i budować te, jak je nazwałaś, kusze oraz usłyszeć więcej o tym, jak można przywracać martwych do życia. Wiedz bowiem, że tutaj jest to nieznana sztuka, o której usłyszał po raz pierwszy.
Vader:
Nie udało się, a humanoidalny gad pociągnął Cię w topiel. Szczęśliwie tam miecz jakoś puścił, dzięki czemu mogłeś wypłynąć z nim na powierzchnię i zaczerpnąć oddechu, a później odpływać jak najszybciej ku stałemu lądowi, jak najdalej od wygłodniałych szczęk innych Krokenów.
Rafael:
I z tym pozytywnym akcentem pokonałeś drogę z okrętu na plażę, gdy szalupa gnana przez wiosłujących marynarzy zaryła tępym dziobem w piasek plaży. Wszyscy marynarze zaczęli opuszczać łódki i sprawdzać swoje wyposażenie, tylko kilku miało to zostać, w razie czego. -
-
-
Kazute
‐ Nekromancja, czyli wskrzeszanie zmarłych jest surowo zabronione i karane śmiercią. Sama nie wiem za dużo o tym, nie mam bladego pojęcia jak się to robi. Tak samo nie wiem, jak budować kusze. Wiem, do czego służą poszczególne elementy oraz ich zastosowanie, ale nigdy nie byłam zainteresowana ich konstrukcją.
-
-
-
-