Archipelag Sztormu
-
Kuba1001
//Ch** z nim.//
Max:
‐ Zostaw ich! ‐ machnął ręką stary kapitan, wymachując rapierem, choć nie wiedziałeś czy dlatego, że chce przekazać coś swoim marynarzom, dać im jakiś sygnał, zagrzać do walki, czy zwyczajnie toczy teraz szermierczy pojedynek z jakimś urojonym oponentem, w jego wypadku nie byłoby to nic dziwnego. ‐ Albo nie! Przydadzą się! Zostaw ich, jak są, uwolnimy ich później, ale pilnuj, żeby żadnemu nic się nie stało. Kto wie, co spróbują odjeć ci cholerni piraci?
Kazute:
Z radością pokiwał głową, a w jego oczach zobaczyłaś błysk, to młodzieńcze i pełne wigoru spojrzenie, którym obdarzył Cię już na początku Waszego pierwszego spotkania.
‐ Wódz zgadza się i chce zacząć jak najszybciej. ‐ przekazał Ci w jego imieniu tłumacz.
Vader:
W środku, wśród prymitywnych chatynek wzniesionych z kamienia, drewna, mchu, błota i tym podobnych prymitywnych materiałów, było zadziwiająco cicho i spokojnie, zwłaszcza jakby porównać to do rozpieolu, w którym wzięliście niedawno udział na zewnątrz osady. -
-
Kazute
Uśmiechnęła się sama do siebie, acz jej rozmówcy raczej nie zobaczą tego gestu przez maskę zasłaniającą jej usta. Przypomniała sobie to, co wiele lat temu wyczytała w księdze oraz pierwsze lekcje nauki Magii Dymu, by po dłuższej chwili odpowiedzieć, pozwalając również stworzonemu wcześniej ptakowi rozpłynąć się w powietrzu.
‐ Nim zaczniemy, chcę uprzedzić, że żeby móc tworzyć różne kształty z dymu potrzeba wiele miesięcy, albo nawet lat praktyki. Jednak by móc stworzyć dym który by oślepiał wystarczy kilka lekcji, w niektórych przypadkach zdarza się to nawet za pierwszym razem. Czy jesteś więc gotowy, wodzu? -
-
Kuba1001
Vader:
Nikt nie wnikał w Twoje plany, a więc nie masz raczej co liczyć na słowa sprzeciwu, zgody czy rady, miałeś pod sobą prostych wojowników i marynarzy, którzy raczej nie myśleli teraz o przyszłości miejsca, które udało im się zdobyć.
Kazute:
Pokiwał głową, gdy tłumacz przełożył mu Twoje słowa, a na jego twarzy zagościł wyraz skupienia i zdeterminowania.
Max:
Kapitan zwykle zawsze miał osobną kajutę, aby pokazać, że stoi wyżej nad zwykłymi marynarzami, ta tutaj pewnie znajdowała się na górnym pokładzie, bo nie dostrzegłeś tu wielu innych drzwi prowadzących do jakichkolwiek pomieszczeń. -
-
-
-
-
Vader0PL
//// imgur.com/qGCpZlE ///
-
-
Kuba1001
Vader:
Nie znaleźliście tam żadnej żywej duszy. Chyba.
‐ Szefie? ‐ zagadnął Cię jeden z żołnierzy. ‐ Lepiej, żeby szef to zobaczył. ‐ dodał i machnął na Ciebie ręką, wskazując kierunek, i sam ruszył do jednego z budynków wgłąb wioski.
Max:
Kajuta była pusta, ale na pewno nie skromna. Nie mogli to być piraci z dolnej ligi, skoro ich kapitan mógł pozwolić sobie na kunsztownie wykonane meble, dywany, szafkę pełną książek i map oraz globus. No, chyba że miał wyjątkowe szczęście i rozkradł to wszystko… -
-
-
Kuba1001
Vader:
Zaprowadził Cię on do jednej z chat, gdzie czekał już inny wojownik, z niepokojem celujący grotem włóczni w róg chaty. Tam, pośród trzciny i błota, dostrzegłeś trzy jaja, kilkunastokrotnie większe niż te, które składały kury i którymi mogłeś raczyć się na śniadanie w mesie okrętu flagowego. Na dodatek ruszały się, jakby coś chciało się stamtąd wykluć.
Max:
Nic prywatnego, chyba nie miał potrzeby pisywania dzienników czy pamiętników. Mimo to odkryłeś coś ciekawego, dziennik pokładowy, gdzie taka informacja musiała po prostu paść. -
-
-
Kuba1001
Max:
Musiałeś cofnąć się jeszcze bardziej. Dopiero po kilku stronach odnalazłeś wzmiankę o tym, że piraci napadli na jedną z pomniejszych wysp, a że nie znaleźli tam Akwamarynu ani innych bogactw naturalnych, zabrali to, co pozostało, czyli mieszkańców kilku nadbrzeżnych osad, pozostawiając za sobą kilkanaście trupów zabitych z różnych powodów i zrównaną z ziemią bądź spaloną zabudowę.
Vader:
Obietnica egzotycznego omletu spaliła na panewce, tymczasem jedno z jajek zaczęło drgać i po chwili pękło, a Ty dostrzegłeś w środku gadzie żółte oko, wpatrujące się w Ciebie. Po kilku minutach skorupkę opuściło małe monstrum, wielkości kilkudniowego kociaka, choć pod wszystkimi względami, może nie licząc braku prymitywnej broni białej, było kopią swoich rodziców. -
Kazute
Wyciągnęła jedną dłoń ze złączonymi palcami przed siebie. Poleciła mężczyźnie zrobić to samo.
‐ By móc władać magią potrzeba wszystkie swoje silne uczucia przekuć w cel. Co chcesz osiągnąć tworząc ten dym? Oślepić potwora, który zaatakował wioskę, by dać swoim podwładnym czas na ucieczkę? Wyobraź to sobie. Wyobraź sobie to, że dym powstaje z Twojej dłoni ‐ poinstruowała. -