Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Heh… No, pisać, pisać.//
Dobra, idzie w stronę najbliższego arsenału.
Ruszył za idio…kompanem.
Poszedł za tą hałastrą.
Szykuje się siedem kilometrów drogi, podczas której wypada Wam uważać na patrole i tym podobne, żeby całej akcji szlag nie trafił.
No tak bywa, niestety. Gorzej, że mają nerwowego członka drużyny Ż.
Dla niego pół biedy, jeżeli otoczenie byłoby czarne, ale nie jest, prawda?
No nie, to pola, lasy, łąki i pastwiska, a gdzieniegdzie też nieużytki i tym podobne. //Bulwę, ekhem.//
Szedł dalej. ‐Kruczamorda, zdejmij i schowaj maskę, mamy wyglądać jak normalni podróżnicy.
‐Normalni, rzeczywiście.
‐ Ściągnąć nie mogę, próbowałem wiele razy. Mogę się najwyżej podać za… emmmm… aptekarza! Lub lekarza!
‐Ehh… Escepek, jesteś w stanie wyciszyć jakoś moją i jego aurę? Odrzekł do naukowca.
‐Magiczną? Mógłbym spróbować, ale nie znam skutków.
//Hej dzieci, jeśli chcecie…//
Szedł dalej. ‐Spróbuj. A nóż dechnę. Odrzekl do Vadera.
Szedł więc dalej, interesując się bardziej tym, co robi kruk niż Towarzysze.
//Nie łam czwartej ściany, Bulwę.// Ptak latał sobie wesoło ponad Wami, również mając gdzieś towarzyszy Kruczego Łba, tak jak właściciel. No i tak dalej idziecie tym gościńcem, aż prosi się o jakiegoś Krzyżowca z obstawą z naprzeciwka, nie?
Nie strudzenie szedł dalej.
//Czekam.//
Podążał dalej, licząc że Victor zrobi coś ciekawego. Czyżby zaraził się nudą od Towarzyszy?