Dekapolis
-
Kuba1001
Gulasz:
Zastałaś go w chwili, gdy odpoczywał na recepcji, brak klientów pozwolił mu chwilę odetchnąć i coś zjeść, być może pierwszy posiłek przez cały dzień.
Vader:
‐ Spi**alamy! ‐ powtórzyli obaj za Tobą, niemalże w tym samym czasie, i praktycznie od razu zaczęli przebierać swoimi krótkimi nóżkami. Tymczasem Ty dostrzegłeś, jak celnie wymierzony pocisk z balisty ubił kolejnego Golema, zaś na następnego rzuciło się kilkanaście Krasnoludów, zapewne w myśl taktyki "kupą i na pohybel skuwysynom!"Wróciłeś w okolice obozu Krzyżowców, dziwnie pustego… Cóż, pewnie wybrali się na jedną z wypraw wojennych przeciwko Nordom.
‐ Co tera? ‐ zapytał Oonta, stając obok Ciebie. -
-
-
Kuba1001
Gulasz:
//Vader przybył tu na długo przed wojną Dekapolis z Nordami, a niedawno zaciągnął się do armii jednego z krasnoludzkich klanów, jaki się tu gnieździ. Przed chwilą opuścili mury jednego z miast i wpadli w zasadzkę złożoną z Golemów, sterujących nimi Magów i Nordów, głównie łuczników.//
Wzruszył ramionami i dalej pałaszował solidny kęs surowej dziczyzny… Cóż, Norda z tundry można wyciągnąć, ale tundry z Norda ‐ nigdy.
Vader:
Podczas takowego zginęło kilka Krasnoludów, ale reszta to zauważyła i sprawnie uformowała ochronny czworobok z tarcz, jaki parł dalej, nieczuły na ataki łuczników Nordów.‐ Hę? ‐ odparł tylko Ork, nie rozumiejąc, o czym do niego mówisz.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Rzucił na Ciebie zaciekawionym wzrokiem, ale po chwili wrócił do swojego posiłku.
‐ Bywało gorzej. To nie jest pierwsza wojna w moim życiu, a pewno też nie ostatnia.
Vader:
Kiwnął głową i Ork z nożami poharatał Twój płaszcz z kapturem.
‐ Co tera? ‐ zapytał Oonta.Może już nie tak odległych gór Grzbietu Świata, najwyższych jakie w życiu widziałeś, Waszego nowego domu i celu podróży?
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
‐ Powiedz to innym… Za bezpiecznymi i ciepłymi murami miast Dekapolis rozciąga się kraina, w której żaden pacyfista nie pożyje długo… Zabij lub zgiń. ‐ wyjaśnił, przełykając ostatni kawałek mięsa. ‐ Albo zjedz lub zostań zjedzony.
Vader:
Nie mieli nic przeciwko i ponownie zagłębili się w tundrę, oddalając się wedle Twojego rozkazu.Jak wszystkie góry, przynajmniej w krasnoludzkim mniemaniu. Nawiasem mówiąc, tak wysokich jeszcze nigdy w życiu nie widziałeś, a miałeś okazję trafić na wiele różnych wzniesień, zarówno w państwie krasnoludzkim, jak i w innych rejonach Elarid.
-
-
-
-
-
-
Gulasz86
“Wieczór dla siebie”, cóż za abstrakcyjne pojęcie! Walczyła z myślami przez dłuższą chwilę, jednak zdołała przekonać samą siebie, że pół miasta nie będzie nagle potrzebowało pomocy medycznej, tylko dla tego że postanowiła sobie zrobić chwilę przerwy. Wyszła na zewnątrz, dając uprzednio znać Esami że może jej chwilę nie być. Wyszła na ulicę i… nie miała najmniejszego pojęcia co robić dalej
-