Dekapolis
-
-
Kuba1001
Gulasz:
//Vader przybył tu na długo przed wojną Dekapolis z Nordami, a niedawno zaciągnął się do armii jednego z krasnoludzkich klanów, jaki się tu gnieździ. Przed chwilą opuścili mury jednego z miast i wpadli w zasadzkę złożoną z Golemów, sterujących nimi Magów i Nordów, głównie łuczników.//
Wzruszył ramionami i dalej pałaszował solidny kęs surowej dziczyzny… Cóż, Norda z tundry można wyciągnąć, ale tundry z Norda ‐ nigdy.
Vader:
Podczas takowego zginęło kilka Krasnoludów, ale reszta to zauważyła i sprawnie uformowała ochronny czworobok z tarcz, jaki parł dalej, nieczuły na ataki łuczników Nordów.‐ Hę? ‐ odparł tylko Ork, nie rozumiejąc, o czym do niego mówisz.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Rzucił na Ciebie zaciekawionym wzrokiem, ale po chwili wrócił do swojego posiłku.
‐ Bywało gorzej. To nie jest pierwsza wojna w moim życiu, a pewno też nie ostatnia.
Vader:
Kiwnął głową i Ork z nożami poharatał Twój płaszcz z kapturem.
‐ Co tera? ‐ zapytał Oonta.Może już nie tak odległych gór Grzbietu Świata, najwyższych jakie w życiu widziałeś, Waszego nowego domu i celu podróży?
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
‐ Powiedz to innym… Za bezpiecznymi i ciepłymi murami miast Dekapolis rozciąga się kraina, w której żaden pacyfista nie pożyje długo… Zabij lub zgiń. ‐ wyjaśnił, przełykając ostatni kawałek mięsa. ‐ Albo zjedz lub zostań zjedzony.
Vader:
Nie mieli nic przeciwko i ponownie zagłębili się w tundrę, oddalając się wedle Twojego rozkazu.Jak wszystkie góry, przynajmniej w krasnoludzkim mniemaniu. Nawiasem mówiąc, tak wysokich jeszcze nigdy w życiu nie widziałeś, a miałeś okazję trafić na wiele różnych wzniesień, zarówno w państwie krasnoludzkim, jak i w innych rejonach Elarid.
-
-
-
-
-
-
Gulasz86
“Wieczór dla siebie”, cóż za abstrakcyjne pojęcie! Walczyła z myślami przez dłuższą chwilę, jednak zdołała przekonać samą siebie, że pół miasta nie będzie nagle potrzebowało pomocy medycznej, tylko dla tego że postanowiła sobie zrobić chwilę przerwy. Wyszła na zewnątrz, dając uprzednio znać Esami że może jej chwilę nie być. Wyszła na ulicę i… nie miała najmniejszego pojęcia co robić dalej
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Cóż, nikt inny raczej Ci tego nie podpowie, zwłaszcza że każdy zajęty był swoimi sprawami: Kupcy handlowali albo towarami rodzimymi, jak ozdoby z kości pstrągów, skóry, futra, mięso, drewno i tym podobne, albo tymi, które przywieźli tu mimo niespokojnych czasów: bronią, ubraniami bardziej luksusowymi niż proste odzienia ze skór i futer, innym jedzeniem niż to, które oferowała tundra, i tak dalej, mieszczanie załatwiali swoje sprawy u kowali, garbarzy oraz wielu innych, łowcy wracali lub wychodzili na polowanie, a wszędzie kręcili się czujni strażnicy miejscy i poszukujący okazji do bitki lub zarobku najemnicy różnych ras.
Vader:
Udało się, póki co jest Ci cholernie zimno, więc lepiej nie trwać zbyt długo w takiej pozycji i stanie.‐ Wielu, kilka razy… No, poza Grzbietem Świata i Kopcem Fundira, ale wielu było śmiałków i ich kości bielą się pewnie razem ze śniegiem na różnych partiach gór. ‐ wyjaśnił jeden z lokalnych długobrodych.
‐ Kopiec Fundira zdobył jeden Krasnolud, stąd nazwa, ale zginął, gdy schodził na dół, więc uznano, że tak naprawdę mu się nie udało i tylko górę nazwano jego imieniem. ‐ dodał inny, również obeznany w tych tematach. -