Kowal musiał tu być, więc oczywiście był. Stał przed swą kuźnią, obok załadowanego po brzegi swymi wyrobami wozu, oraz rozmawiając z dwoma miejskimi strażnikami.
‐ Może i dobry. ‐ odparł, odwracając się do Ciebie. ‐ Czego pan tu szuka, nieznajomy? Jak broni to nie ma szans, strażnicy miejscy zabrali prawie wszystko. ‐ wyjaśnił, wskazując ruchem głowy na wyjście.