Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kiwnął głową. ‐ Podziel na porcje, musimy mieć coś do zjedzenie teraz i jak wrócimy.
Spróbował podzielić całość na cztery porcje, z czego dwie większe zapakował na dalszą drogę. Tym razem olbrzymowi dał troche więcej do jedzenia, niż sobie. Ale w końcu to ork miał asa w rękawie. ‐Jadłeś kiedyś posolone mięso? Lub rosół?
‐ Tak. ‐ przyznał krótko.
‐Mam sól, później będę mógł zrobić rosół. By potwierdzić swoje słowa wyciągnął zapas soli, który zgarnął przy okazji od Jonathana.
‐ W takim razie zjemy to później, prawdopodobnie na drugim postoju.
‐Czyli teraz bez soli?
‐ Nie mamy wody, a po soli pragnienie rośnie. Jutro powinniśmy zahaczyć o mały strumień i pójdziemy później z jego biegiem.
‐Jak chcesz. Schował sól.
Schowałeś, on tymczasem zjadł mięso.
No cóż, porcje były przydzielone. Zjadł więc swoją.
Zjadłeś, pora teraz wyznaczyć kogoś na wartę.
Wstał. ‐Wezmę pierwszą, przy okazji rozruszam kości.
Skinął głową, a sam wziął jakieś skóry, podłożył je sobie pod głowę i zasnął.
A on pilnował.
No i pilnujesz.
Tak. Pilnował.
W końcu odsiedziałeś swoje i wielkolud Cię zmienił.
Pierwsze co zrobił, to poszedł spać.
Zasnąłeś i obudziłeś się nazajutrz.
Sprawdził swoje uzbrojenie, a następnie się rozejrzał.