Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zjadłeś, pora teraz wyznaczyć kogoś na wartę.
Wstał. ‐Wezmę pierwszą, przy okazji rozruszam kości.
Skinął głową, a sam wziął jakieś skóry, podłożył je sobie pod głowę i zasnął.
A on pilnował.
No i pilnujesz.
Tak. Pilnował.
W końcu odsiedziałeś swoje i wielkolud Cię zmienił.
Pierwsze co zrobił, to poszedł spać.
Zasnąłeś i obudziłeś się nazajutrz.
Sprawdził swoje uzbrojenie, a następnie się rozejrzał.
Wszystko na swoim miejscu, mężczyzna jeszcze spał.
Czekać, on spał? I to ma być trzymanie warty? Eh… przygotował lekkie śniadanie na ogniu.
Najwidoczniej spał, cóż może nie wytrzymał i zmrużył oko podczas warty. Niemniej, co Ork rozumiał jako “lekki śniadanie”?
Takie, żeby starczyło i nie zmuszało do przerw na dwójkę.
Miałeś tylko mięso i sól, a więc pozostaje wykombinować coś z tego lub znaleźć więcej składników.
Wychodzi na to, że znowu mięso.
Mięso jest przecież dobre, każdy Ork i ludzki wielkolud lubi mięcho.
Prawda. Po prostu… eh, nieistotne. Przygotował jedzenie.
Przygotowałeś je, a on się obudził.
‐Jakby co, śniadanie gotowe.