Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wraca. ‐Jestem.
Cała arma była gotowa do drogi, a Ork, z którym rozmawiałeś powiedział: ‐ Wsiadaj na konia i będziesz jechać obok mnie. Mam nadzieję, że nie pomylisz drogi.
Wsiadł na konia. ‐Nie obiecuję, że nie będzie żadnych fortyfikacji sąsiada.
‐ To nie będzie dla nas wielką przeszkodą. Prowadź.
No to prowadził z wielką wątpliwością moralną i obawą. ‐Jakby mój feniks przyleciał byłoby jakoś znośniej.
‐ Nie mamy na to czasu. ‐ odparł zirytowany Ork.
Przecież rpwoadzi ich.
Jak na razie podróż mija Wam spokojnie i bez żadnych incydentów.
Z uwagą wypatruje okolicy tak, by nie zbłądzić.
Korobov: Nie jest to dość trudna czynność.
Prowadzi karawanę dalej.
Oddalałeś się od zamku.
Zaczął gwizdać. Prowadzi karawanę dalej.
Znalazłeś się w pobliżu zamku swojego sąsiada ‐ Barona Mirtesa.
‐No to jesteśmy. Dalej was prowadzić nie mogę, gdyż nie znam okolicy. I jak znam, to muszę tam iśç i się go spytać?
‐ Miałeś znać drogę do Złotych Włości… ‐ odparł coraz bardziej zły Ork.
‐Dobra, jadę do niego. Podjechał. ‐Chciałbym się widzieć z panem tego miejsca!!!
Brak odpowiedzi.
‐Do kur… Jasnej hrabia chce rozmawiać z baronem!!!
Cisza. A potem obok Twojej głowy przeleciała strzała. ‐ Won cholerne Orki! ‐ słyszałeś za murów.